ŁKS ŁÓDŹ - KT7 CNC BUDOWLANI TORUŃ 3:2 (25:23, 27:25, 23:25, 14:25, 15:10)
KT7 CNC BUDOWLANI: Łukaszewska, Wilczyńska, Jaroszewicz, Filipowicz, Gierak, Ryznar, Bąkowska (l), Siwka (l) oraz Lewandowska.
Niewiele brakowało, aby z Łodzi torunianki wyjeżdżały z dwoma zwycięstwami i niemal pewnym już mistrzostwem I ligi. W niedzielnym pojedynku nie wykorzystały szansy, zwłaszcza w dwóch pierwszych setach.
W pierwszej partii prowadziły łodzianki, ale nasz zespół doprowadził do remisu 23:23. W kolejnej wymianie trzy razy była piłka w górze na setball, ale nie udało się skończyć. Jeszcze więcej szczęścia (albo jak kto woli, zimnej krwi) zabrakło budowlanym w secie 2. Przyjezdne prowadziły 23:20, potem 24:22. Nieudana "kiwka" Karoliny Filipowicz, blok łodzianek, a na koniec błąd w ustawieniu - tak torunianki przegrały tą partię.
W dwóch kolejnych setach były już skoncentrowane od początku do końca, choć w 3. znowu prawie oddały pewne zwycięstwo (z 20:24 zrobiło się 23:24). W tie-breaku więcej determinacji wykazały łodzianki, choć oba zespoły pokazały siatkówkę na ekstraklasowym poziomie. Nikt nie odstawiał ręki, siatkarki atakowały z każdej pozycji, a w obronie dokonywały prawdziwych cudów.
Więcej wiadomości sportowych, zdjęcia, wideo, relacje live na www.pomorska.pl/sport
- To było święto siatkówki, atmosfera była znakomita. Walka była bardzo zacięta, niektórym zawodniczkom zabrakło doświadczenia, ale nie mam do nikogo pretensji. Sobotnie zwycięstwo jeszcze nie daje nam handicapu, trzeba się bić i szukać swoich szans. Liczę jednak, że w Toruniu ten finał się zakończy - podsumował trener Mariusz Soja.
Dwa kolejne mecze w Toruniu 14 i 15 maja. Do wygrania I ligi potrzeba trzech zwycięstw.