Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finansowanie in vitro w Bydgoszczy z miejskiej kasy coraz bliżej

Joanna Pluta
Joanna Pluta
Program  in vitro ma się pojawić na marcowej sesji rady miasta. W czerwcu ma zacząć być realizowany, a jego przeciwnicy wytaczają kolejne działa.
Program in vitro ma się pojawić na marcowej sesji rady miasta. W czerwcu ma zacząć być realizowany, a jego przeciwnicy wytaczają kolejne działa. Dariusz Bloch
Program in vitro ma się pojawić na marcowej sesji rady miasta. W czerwcu ma zacząć być realizowany, a jego przeciwnicy wytaczają kolejne działa.

- Do końca tego tygodnia w urzędzie miasta zostanie złożony projekt z autopoprawką - mówił nam wczoraj Michał Grzybowski, sekretarz regionu kujawsko-pomorskiego .Nowoczesnej, która od początku pilotowała program finansowania metody in vitro z budżetu miasta. - Zmieniło się w nim kilka zapisów - m.in. terminy i koszty. Program będzie realizowany od czerwca tego roku do czerwca 2020 roku, a rocznie na ten cel trzeba będzie zabezpieczyć 500 tys. zł. Dofinansowanie obejmie sam proces zapłodnienia. Koszty badań zostają po stronie par, które skorzystają z programu.

Przypomnijmy, bydgoski projekt dofinansowania in vitro z budżetu miasta to odpowiedź na zeszłoroczne wygaszenie rządowego programu wsparcia tej metody. Program dość długo leżał w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, by ostatecznie dostać pozytywną opinię.

Projekt wzbudza sporo kontrowersji. W zeszłym tygodniu do naszej redakcji trafił apel Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w PRL „Przymierze”, które sprzeciwia się finansowaniu tej metody z pieniędzy publicznych. Parę dni później podobne stanowisko wystosowało Stowarzyszenie Idee Solidarności 1980-89. Czytamy w nim m.in. „Wiele badań obecnie wskazuje na fakt, że in vitro nie jest (...) metodą leczenia bezpłodności, a w praktyce wręcz metodą, która nierozerwalnie łączy się z aborcją (...)”. Wobec takich stwierdzeń poprosiliśmy specjalistę o wyjaśnienie, czym jest in vitro.

Piękna 21-latka w jednej chwili przykuta do wózka

- Mówiąc najprościej - w tej metodzie chodzi o to, by jak najwierniej odtworzyć poza organizmem kobiety, proces naturalnego zapłodnienia w jajowodzie - tłumaczy dr n. med. Maciej Socha, kierownik Poradni Ginekologii, Andrologii i Rozrodczości bydgoskiej kliniki Lekarze Mostowa4. - Odpowiednio przygotowane nasienie nakrapla się w klasycznym in vitro na komórkę jajową i w sposób naturalny dochodzi do zapłodnienia. Przy zapłodnieniu pozaustrojowym często pojawia się argument przeciwników, o tym, że wykorzystujemy zbyt dużo komórek jajowych, uzyskując zbyt wiele zarodków, które potem obumierają. Tylko że obumieranie zarodków jest wpisane w każdy proces starania się o dziecko, również ten metodą naturalną, bo przecież nie ze wszystkich zarodków rozwija się ciąża. Jest to uwarunkowanie biologiczne i nic tego nie zmieni, a my nie umiemy nawet ingerować w ten proces - dodaje.

Opozycja krytycznie o odrzuceniu poprawki ws. in vitro. źródło: SEJM

Lekarz podkreśla również, że jeśli tylko para sobie tego życzy może się zdecydować na tzw. stymulację monofolikularną. Co to znaczy? - Uzyskuje się wtedy tylko jeden zarodek, ale para musi być wówczas świadoma tego, że procedura będzie miała niższą skuteczność - odpowiada dr Socha. - Bardzo wiele par o konserwatywnych poglądach decyduje się właśnie na takie zapłodnienie pozaustrojowe. Przeciwnikom warto uświadomić także, że problem niepłodności dotyczy ok. 15 procent par. Z tego około 2- 5 procent podejmuje próby zapłodnienia metodą in vitro i to naprawdę są osoby, które nie mają żadnej innej możliwości, by doczekać się potomka - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska