- Moja rodzina postawiła na gęsi owsiane. W ciągu roku przed podwórko przewija się 160 ptaków, cenimy sobie tradycję - opowiada pani Leokadia. - Kiedy ma się tak dużo gęsi, czlowiek zaczyna kombinować, co też można z nich smacznego przyrządzić? Przecież nikt nie chce jeść w kółko tego samego. Stąd właśnie pomysł na flaki z gęsich żołądków, wyjątkowo aromatyczne danie.
Półgęsek, smalec, okrasa, pierogi z nadzieniem z gęsi - to specjalności pani Leokadii. Ale swoich fanów ma również czernina z Mąkowarska. - Zawsze się zastanawiam: czernina czy czarnina? Grunt, że smaczna - śmieje się Wiesław Wysocki, mąż pani Leokadii, który towarzyszy jej w wyjazadach.
- Kiedy byłam mała, rodzice zachęcali mnie do czerniny mówiąc: zjedz zupę czekoladową - wspomina z uśmiechem Monika Wysocka. - Tradycyjna kuchnia mamy cieszy się dużą popularnością. Tak dużą, że gdzie się nie pojawimy, zjawiają się klienci. Choćby pan z Torunia, który zawsze podąża naszym tropem. Minikowo, Przysiek czy jeszcze inne miejsce - on nas znajdzie. Z pewnością to najwierniejszy klient.
- Miło mi widzieć, że komuś to wszystko smakuje. Przed naszym namiotem pojawiają się kolejki rodem z PRL-u - dodaje pani Leokadia. - Muszę się pochwalić, że do kuchni garnie się mój wnuczek. To trzylatek, a już ma za sobą debiut w postaci 27 pierogów z jabłkiem i cynamonem. Zięć uwiecznił wszystko na zdjęciach, potem pokazał córce - była w szoku, że Szymonek tak sobie pięknie poradził.
Osiemset pierogów? I takie ilości wychodzą z kuchni Wysockich.
- Ręcę potwornie bolą, fakt. Ale jaka satysfakcja, kiedy mogę kogoś dobrze nakarmić - stwierdza pani Leokadia.