Festiwal FORTE piano to łakomy kąsek dla wszystkich tych, którzy nie lubią za długo siedzieć w domu przed telewizorem. Muzycy i aktorzy na żywo, możliwość poznania swoich idoli, dobra rozrywka w pięknym miejscu.
- Po takie doznania chodzę do Dworu Artusa - mówi Janka Kamińska, która przyjechała do Torunia z Bydgoszczy na niedzielny koncert jazzowy.
- Ja tu uwielbiam przychodzić, bo czuję się jak w wielkim mieście - mówi jej koleżanka Adrianna Płuk, która mieszka w Toruniu. Obie panie umawiają się na koncerty i spotkania, których nie brakuje podczas festiwalu.
- Koncert Sojki był świetny, rewelacyjny był też Peszek, dał do myślenia. Taką sztukę lubię, warto było zapłacić za bilety - dodaje Adrianna Płuk.
Występy Jana Peszka i Stanisława Sojki zgromadziły na sali 370 osób, na inne imprezy przychodzi około 200 osób. W minioną niedzielę wystąpił Krzysztof Popek - czołowy polski flecista jazzowy, od wielu lat niezmiennie zajmujący pierwsze miejsce w ankietach jazzowych miesięcznika Jazz Forum. Znane nazwisko, publiczność głównie rozmiłowana w jazzie. Warto było posłuchać?
- To wirtuozi jazzu - przekonuje Katarzyna Smoczyńska, która nie opuszcza jazzowych koncertów w Toruniu. - To wspaniale, że odbywają się u nas imprezy na tak wysokim poziomie.
A w najbliższą niedzielę Koncert Prezydencki "LUTOSPHERE“, na którym zagrają najlepsi polscy muzycy“: Leszek Możdżer, Andrzej Bauer, Michał Skrok. - Bilety zostały wysprzedane jeszcze zanim zapowiedzieliśmy występ Możdżera w Toruniu - mówi Marek Pijanowski, dyrektor Dworu Artusa. Fani dowiedzieli się o tym z jego strony internetowej.
Mimo to dyrektor podkreśla, że koncerty tego typu, nawet przy udziale wielkich nazwisk, nie zwracają się. Aby zyskać, Dwór Artusa musiałby pomieścić co najmniej 900 osób, mieści niecałe 400. Stąd wielka rola sponsorów i budżetu miasta. Festiwal kosztuje 180 tys. Czy to dużo? Jak na imprezę o tej randze wcale nie.
- Nie udało nam się sprowadzić Krystyny Jandy - dodaje Marek Pijanowski. - W czasie, gdy u nas odbywa się festiwal, Janda występuje z dwoma monodramami w Poznaniu, a jej gaża z tych występów to jedna trzecia kwoty kosztów naszego festiwalu. Nie było nas na nią stać, Poznań tak.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, impreza, w której występuje tek wiele znanych nazwisk, za które Dwór Artusa nie zapłacił bajońskich sum, możliwa jest dzięki bardzo dobrym znajomościom w świecie polskiej kultury dyrektora festiwalu - Michała Staśkiewicza oraz dyrektora artystycznego festiwalu - Michała Błaszczyka.