https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Francja rzucona została na kolana

(ms)
W niedzielę zespół Pałuki z Kcyni uczestniczył w mszy św.,  którą odprawiano w polskim kościele we Freyming-Merlebach.  Ich widok wywoływał wśród Polonii łzy.
W niedzielę zespół Pałuki z Kcyni uczestniczył w mszy św., którą odprawiano w polskim kościele we Freyming-Merlebach. Ich widok wywoływał wśród Polonii łzy. Fot. Archiwum zespołu
Wczoraj wróciła do Polski delegacja z powiatu nakielskiego, która od kilku dni gościła we francuskim mieście Freyming-Merlebach.

- _Było wspaniale, naprawdę super - _opowiada z entuzjazmem Renata Gaj-Kowalska, kierownik zespołu ludowego "Pałuki" z Kcyni, który reprezentował pałucki folklor podczas Dnia Polskiego we Francji.

Entuzjastyczne przyjęcie

- W czasie naszych występów ludzie płakali. To było niesamowite. Francuska polonia przyjęła nas bardzo serdecznie. Rozmawiali z nami po polsku. To było dla nas zaskoczenie. Były łzy i wspólne śpiewanie piosenek - _wspomina szefowa "Pałuk". - _We Freyming-Merlebach jest też polska parafia. Gdy w niedzielę nieśliśmy dary do ołtarza, śpiewaliśmy - ludzie w ławkach płakali.

Zespół kilkakrotnie występował. Miał też inne obowiązki m.in. podawał do stołu. Zmęczenie dawało o sobie znać jednak - przyznają w Kcyni - to co się działo wokół, wzruszenie i wielka serdeczność Francuzów, rekompensowało im wszystko.

"Pałuki", razem z twórcami ze stowarzyszenia "Doman" ze Ślesina mieszkali w hoteliku, który na swoje potrzeby posiada miejscowy samorząd. W innym hotelu zakwaterowano vipów.

Władze powiatu reprezentowali we Francji: wicestarosta Tomasz Miłowski oraz sekretarz Roman Swiątek. Do Francji pojechała też Elżbieta Sobolewska, przedstawicielka Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu.

Podziwiali nawet sery

Specyjały polskiej kuchni serwowali Francuzom przedstawiciele Stowarzyszenia Miłośników Kultury Ludowej "Doman". Co najbardziej smakowało gościom Dnia Polskiego? - Wszystko - odpowiada zdecydowanie Barbara Jasińska, znana twórczyni aniołów i działaczka stowarzyszenia. - Rzuciliśmy Francję na kolana - ocenia.

- Ulepiliśmy 2 tysiące pierogów, ale gdyby było ich 10 tysięcy też by zostały zjedzone.__Wielkie powodzenie miał żur, smarowidło z chlebem, czyli nasz polski smalec z dodatkami, a nawet nasze sery kupione u nas w zakładach mleczarskich - opowiada Barbara Jasińska.

Wyciągały się ręce

Rozchwytywane było rękodzieło. Wielkie wzięcie miały m.in. palmy wielkanocne i kwiaty z papieru. Twórczyni "Domana" Iwona Pyra z Mrozowa nie mogła nadążyć z ich robieniem. 816- Jesteśmy bardzo zmęczeni, ale zadowoleni. Spaliśmy tylko 2-3 godziny na dobę, bo trzeba było wszystko przygotować. Kładliśmy się o 4 nad ranem, a o 7 trzeba było już wstawać. Ale warto było - uważa Barbara Jasińska. Podkreśla, że bardzo pomocni byli pracownicy merostwa. Cały czas byli z nimi. Serdeczni byli mieszkańcy, ale także władze Freyming-Merlebach. Delegacja podejmowana była m.in. obiadem z udziałem wszystkich francuskich vipów, na który ze Strasburga przyjechał konsul z żoną.

Urodzeni we Francji, ale...

Gros gości Dnia Polskiego to osoby pochodzenia polskiego. Większość urodziła się już we Francji. Ich przodkowie wyjechali z Polski po pierwszej wojnie światowej. Są to ludzie stęsknieni polskiej mowy i obyczajów. Furorę robiły stroje ludowe - pałuckie, w które ubrany był zespól z Kcyni i krajeńskie, które wdziali na siebie działacze "Domana". Dla mieszkańców Freyming-Merlebach to rzadki widok.

Promował się Krajan

Oprócz folkloru we Francji prezentowały się także niektóre firmy z powiatu nakielskiego m.in. Browar Krajan. Ponoć promował się skutecznie. - Stoisko browaru było przez Francuzów oblegane. Piwo im smakowało - twierdzą uczestnicy delegacji.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska