Żyrardowianka Żyrardów - Franz Astoria Bydgoszcz 81:93 (20:32, 22:27, 23:20, 16:14)
ŻYRARDOWIANKA: Łapiński 19 (2), 7 zb., Szwed 19, 13 zb., Muś 10 (2), Kuran 6, Chojecki 1 oraz Owczarek 9, Żebrowski 6, Repiński 6, Odolczyk 3, Jastrzębski 2.
FRANZ ASTORIA: Bierwagen 28, 7 zb., Szyttenholm 19, 5 zb., 3 prz., Laydych 16 (1), 5 zb., Szopiński 7 (1), 5 zb., Lewandowski 6, 5 as., 5 prz. oraz Barszczyk 9, Andryańczyk 4, Rąpalski 4, Szafranek 0, Józefczyk 0.
Bydgoszczanie od początku zagrali mocno w obronie i objęli ponad 10-punktowe prowadzenie (4:13, 14:27), które konsekwentnie powiększali. Szybko faule złapał Laydych, więc tym razem w zdobywaniu punktów wyręczał go Bierwagen (8/16 z gry), a do tego był najczęściej faulowanym graczem, więc trafiał także z linii wolnych (12/16). Gościom nie wpadały rzuty z dystansu, więc postawili na szybki atak i grę pod kosz. Tam brylował Szyttenholm (8/11 z gry), pokazując, że kłopoty zdrowotne już za nim.
Przewaga bydgoszczan momentami sięgała ponad 20 punktów (31:52, 65:86). W końcówce trener Jarosław Zawadka dał pograć zmiennikom i ambitni gospodarze zmniejszyli honorowo straty (7:1). Ułatwiło im to popełnienie 5. przewinień przez Szopińskiego i Rąpalskiego.
W sumie obie drużyny oddały 131 rzutów z gry, 65 wolnych, popełnili 57 fauli i 34 straty.
"Asta" zagrała bez Gierszewskiego, Czyżnielewskiego oraz Pagacza, który podkręcił kostkę i nie było sensu go wystawiać do gry. - Ważne są punkty, bo styl, szczególnie w drugiej połowie, pozostawia wiele do życzenia. Rywale zagrali szybko, sporo rzucali, moi gracze trochę przyjęli ich styl, stąd nie było to jakieś wielkie widowisko - podsumował trener Zawadka.