Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gigantyczna spalarnia w Inowrocławiu. "Prezydent popełnia błąd"

Grażyna Rakowicz
W Polsce jest bardzo dużo odpadów niezinwentaryzowanych, więc w takiej spalarni można spalić wszystko – mówi Janusz Radzikowski, członek Stowarzyszenia „Nie” dla Spalarni w Inowrocławiu.
W Polsce jest bardzo dużo odpadów niezinwentaryzowanych, więc w takiej spalarni można spalić wszystko – mówi Janusz Radzikowski, członek Stowarzyszenia „Nie” dla Spalarni w Inowrocławiu. nadesłane
Największa spalarnia w kraju będzie w Inowrocławiu. Janusz Radzikowski: Prezydent Brejza popełnia błąd.

Poniżej rozmowa z Januszem Radzikowskim, członkiem Stowarzyszenia „Nie” dla Spalarni w Inowrocławiu. Głos w sprawie zabrał dla naszej redakcji także Tomasz Molenda z CIECH Soda Polska S.A. Czytaj więcej: Gigantyczna spalarnia w Inowrocławiu. "Spalarnia ma pomóc uzdrowisku"

Dlaczego Stowarzyszenie mówi „Nie” dla spalarni w Inowrocławiu?
Chcę wyraźnie podkreślić, że to „Nie” mówimy w imieniu mieszkańców miasta, szczególnie tych z dzielnicy Mątwy, gdzie ta spalarnia ma powstać. Bo jak wyczytaliśmy w mediach, ma być ona największa w Polsce – na 310 tysięcy ton odpadów. Mieszkańcy przede wszystkim boją się tej technologii, która może być niebezpieczna zarówno dla nich jak i dla środowiska. Co prawda prezydent Inowrocławia cały czas przekonuje nas, że będzie ona bezpieczna - chociażby dlatego że delegacja naszego miasta była w miasteczku obok niemieckiego Magdeburga i spotkała się z władzami tamtejszej spółki, która ma już taką spalarnię. A ja wolałbym, aby nasze władze spotkały się z tam żyjącymi mieszkańcami, bo to ich opinia tak naprawdę jest tym elementem wiążącym. My planujemy się z nimi spotkać, aby dowiedzieć się, jak im się żyje w sąsiedztwie tej spalarni. Z informacji, jakie do nas już teraz docierają, wynika, że pierwsze lata funkcjonowania tej instalacji były wręcz wzorcowe, bo przestrzegano wszelkie normy. Teraz – jak słyszymy - te normy już nie są tak przestrzegane, a mieszkańcy narzekają na zapachy i parametry z tej spalarni. Obawą mieszkańców Inowrocławia, wynikającą z wybudowania tej nowej instalacji, jest też spadek wartości ich nieruchomości, bo już sama nazwa - Zakład Termicznego Przetwarzania Odpadów (ZTPO) - będzie budzić kontrowersję przyszłych nabywców mieszkań w tym obszarze. Nikt przecież nie będzie chciał mieszkać przy spalarni. Poza tym, inwestycja ta drastycznie obniży funkcjonowanie naszych zakładów leczniczych, w które przez lata tak wiele zainwestował samorząd. No i pozostaje jeszcze kwestia transportu tych odpadów. Nie ma przecież dzisiaj czegoś takiego, że będą one przewożone wyznaczoną trasą, bo nie ma takich przepisów, które to nakażą.

Z czego wynika to przekonanie, że nowa spalarnia faktycznie będzie niebezpieczna, skoro jej inwestor już dzisiaj zapewnia, że będzie miała ona wysokiej klasy technologię, co oznacza, że będzie bezpieczna i dla mieszkańców, i dla środowiska?
W Polsce mamy normy środowiskowe, których trzeba przestrzegać, a obecne zakłady chemiczne w mieście tego nie robią, co potwierdzają także słowa prezydenta Inowrocławia. Stąd obawiamy się, że tak samo będzie przy nowej inwestycji. Teraz w okolicy zakładów prowadzone są jedynie pomiary manualne, a jeśli tam byłaby automatyczna stacja monitorująca ten obszar na bieżąco – o co od wielu lat zabiegają mieszkańcy - to byśmy mieli pełen obraz jakości tego powietrza, zarazem poziomu szkodliwości. Uważam, że obecne zakłady od dawna powinny taką stację zamontować - tym bardziej że, inwestor nowej spalarni obiecuje pełną jej transparentność na przyszłość. A na razie mieszkańcy przekonują się na własnej skórze, że nie warto myć w Mątwach samochodów ani okien, bo są zaraz brudne, białe… Co wynika z tego, że zakłady cały czas jedynie obiecują, że wymienią filtry w odsiarczaniu, ale tego nie robią, co mieszkańców bulwersuje. Ale za to taka automatyczna stacja jest zamontowana w Solankach, gdzie mamy przecież czyste powietrze. I kolejna kwestia: wydobywający się z zakładów chemicznych hałas. Od kilku lat mieszkańcy w dzielnicy Mątwy skarżą się na niego, którego parametry bada się tu punktowo, a przecież bardziej istotne jest to, aby kontrolowany był hałas skumulowany. Według mnie to jest efekt nieprzestrzegania przepisów związanych z odsiarczaniem spalin.

Ale w przypadku tej spalarni jest wyraźna zgoda prezydenta Inowrocławia na jej wybudowanie?
Jest ta zgoda, bo w mieście powstało kilka stref ekonomicznych, które – wbrew pozorom - nie spotkały się z żadnym dużym zainteresowaniem inwestorów, na co wpływa i to, że Inowrocław leży na poboczu ważnych linii komunikacyjnych. W tej sytuacji panu prezydentowi brakowało sukcesu, dlatego poparł tę największą spalarnię w Polsce, aby pokazać, że w końcu umiejętnie ściągnął inwestora, który wyłoży aż 800 mln zł. A to brzmi bardzo mocno. Moim zdaniem, prezydent Inowrocławia popełnił wielki błąd podpisując się pod listem intencyjnym w sprawie tej spalarni, a nie oceniam, kto z jakiej jest partii. W nim pan prezydent zobowiązał się do wszelkich starań i wszelkiej pomocy na rzecz tej inwestycji, a co do zasady - w tak zwanych inwestycjach środowiskowych prezydenci nie wpisują się nigdy jako strona postępowania. Dlatego że wydają wymaganą decyzję środowiskową. Teraz miasto powinno się z tej inwestycji wyłączyć na rzecz innego organu rozstrzygającego, ale zdaniem naszego Stowarzyszenia, ta bezstronność nie nastąpi.

Jaką wiedzę ma pan, czy też członkowie Stowarzyszenia, dlaczego w ogóle taka spalarnia w Inowrocławiu ma powstać?
Na to pytanie odpowiem w ten sposób. Ciech Soda Polska S.A. potrzebuje bardzo dużej ilości ciepła do procesu technologicznego, a problem polega na tym, że dzisiaj węgiel mocno podrożał – tona kosztuje 2 tys. zł. A jak będzie spalarnia, to ktoś dostarczy paliwo w postaci tego odpadu, a jednocześnie zapłaci za to, że będzie ono przetworzone. W ogólnopolskich spalarniach tona odpadu kosztuje teraz około 500 zł, co oznacza, że tyle trzeba zapłacić temu, kto przyjmuje ten odpad. Jednocześnie spółka, która będzie miała tę spalarnię, będzie sprzedawała to ciepło firmie Ciech Soda Polska, czyli powstanie samograj finansowy.

Podkreśla się, że na tej inwestycji skorzysta finansowo także miasto…
Owszem, 800 ml zł to spore środki na spalarnię. Ale jeżeli pomnożymy jej wielkość, czyli 310 tys. ton przez 500 zł za tonę odpadu, to mamy 150 mln zł przychodu. Z tego może otrzymamy 1,5 mln zł podatku rocznie. Chociaż uważam, że zostanie tu zmieniona przez inwestora klasyfikacja tej spalarni – z tzw. budowli na obiekty budowlane, a to oznacza, że podatek od nieruchomości może być jeszcze niższy.

Będzie miała konkurencję nowa spalarnia?
Nie tylko w regionie, ale i w Polsce. Dlatego uważam, że transport tych odpadów będzie musiał odbywać się z całego kraju. A nawet z Unii Europejskiej i mimo wypowiadanych zapewnień przez inwestora, będą to odpady medyczne i niebezpieczne. My się tego obawiamy. Obawiamy się też o Noteć, o którą teraz dbamy, że zaczną przenikać do niej zakażone ścieki. Chcę jeszcze wyraźnie podkreślić: ta duża ilość spalarni w Polsce wynika z tego, że recykling jest drogi i dlatego samorządy idą w spalarnie. Prosta rzecz. Po co się męczyć z segregacją, lepiej wszystko spalić. Co istotne, w Polsce jest bardzo dużo odpadów niezinwentaryzowanych, więc w takiej spalarni - tak naprawdę - można spalić wszystko.

To na co liczy teraz Stowarzyszenie?
Nie jesteśmy po to, aby kogoś oskarżać, ale po to, aby móc weryfikować dane z rzeczywistością i przyszłym projektem budowlanym. Chcemy być uczestnikiem postępowania administracyjnego w wydawanej decyzji środowiskowej, na każdym etapie jego postępowania. Mówimy totalnie „Nie” tej spalarni, ale nie wieszamy billboardów bo to nic nie da. Te inwestycje mogą tylko powstrzymać pan prezydent i miejscowi radni, którzy – jak na razie - moim zdaniem niewiele o tej inwestycji wiedzą. Czemu się nie dziwię, bo skoro od lat jest w radzie komisja środowiskowa to nie pamiętam, aby zajmowała się ona problemem jakości tego środowiska w mieście. Do tej pory nie było też w Inowrocławiu żadnych konsultacji na temat nowej spalarni. A przede wszystkim liczymy na to, że Rada Miasta Inowrocławia zmieni studium i plan miejscowy zagospodarowania, wprowadzając zakaz budowy tej spalarni w naszym mieście. Jeżeli radni tego nie zrobią, to będą działać na niekorzyść swojego elektoratu wyborczego, który ich wybrał. I na niekorzyść miasta, z którego się wywodzą.

*****

Poniżej publikujemy wyjaśnienia odnoszące się do powyższej rozmowy. Otrzymaliśmy je dniu 6 maja 2022 roku od Mirosława Kuka, rzecznika CIECH Soda Polska (CSP)

1. W odniesieniu do stwierdzenia:
„W Polsce mamy normy środowiskowe, których trzeba przestrzegać, a obecne zakłady chemiczne w mieście tego nie robią, co potwierdzają także słowa prezydenta Inowrocławia”,
wyjaśniamy, że CIECH Soda Polska (CSP) działa zgodnie z prawem oraz posiadanymi pozwoleniami, w tym pozwoleniami zintegrowanymi.

2. W odniesieniu do stwierdzenia:
„Co wynika z tego, że zakłady cały czas jedynie obiecują, że wymienią filtry w odsiarczaniu, ale tego nie robią, co mieszkańców bulwersuje”,
wyjaśniamy, że jest to informacja nieprawdziwa, gdyż od początku 2022 r. w CSP poddano przeglądom wszystkie instalacje i znajdujące się tam filtry odpylające oraz wymieniono ok. 2300 szt. worków filtracyjnych na wszystkich filtrach odpylających, w których pył wychwytywany jest ze strumienia spalin kierowanych do emitora. Wykonywane są regularne i systematyczne przeglądy instalacji produkcyjnych i filtrów odpylających. Dodatkowo należy nadmienić, że na terenie zakładu funkcjonują instalacje mokrego odsiarczania spalin, a co za tym idzie, w instalacjach tych nie występują filtry odpylające, jak sugeruje p. Radzikowski. Technologia mokrego odsiarczania spalin polega na wychwytywaniu tlenków siarki w absorberze, w którym zachodzi szereg reakcji chemicznych w obecności mokrej zawiesiny gipsowo-wapiennej. W wyniku tych reakcji chemicznych w instalacji odsiarczania spalin powstaje gips.

3. W odniesieniu do stwierdzenia:
„I kolejna kwestia: wydobywający się z zakładów chemicznych hałas. Od kilku lat mieszkańcy w dzielnicy Mątwy skarżą się na niego, którego parametry bada się tu punktowo, a przecież bardziej istotne jest to, aby kontrolowany był hałas skumulowany. Według mnie to jest efekt nieprzestrzegania przepisów związanych z odsiarczaniem spalin”,
wyjaśniamy, że w trosce o komfort codziennego życia okolicznych mieszkańców, CSP od 2016 roku prowadziła szereg prac związanych z montażem zabezpieczeń akustycznych, w wyniku których zamontowano 21 zabezpieczeń. W 2018 roku dokonano ponownej szczegółowej analizy akustycznej co pozwoliło na zaktualizowanie harmonogramu dalszych prac związanych z eliminacją niedogodności akustycznych zakładu. Na podstawie analizy zostało wytypowanych kolejnych 25 źródeł hałasu, których modernizacje wykonano do końca 2020 roku. Obecnie realizowane są kolejne prace związane z montażem zabezpieczeń. Realizowany harmonogram przewiduje wytłumienie wszystkich upustów pary na terenie zakładu w terminie do końca listopada 2023 roku. Według przeprowadzonych kontroli i wytycznych organów administracji, prowadzone prace związane z zabezpieczeniem akustycznym nie mają powiązania z instalacją odsiarczania spalin.

Mirosław Kuk, Rzecznik Prasowy Grupy CIECH

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska