- Było to ostatnie połączenie, którym mogłem dojechać do Chojnic. Mało jest autobusów ze Sworów, a tu jeszcze taki numer - opowiada pasażer MZK. - Jeżdżę dosyć często i nigdy bym się nie spodziewał, że autobus śmignie mi koło nosa.
Spytaliśmy w MZK, dlaczego tak się stało? Co kierowca ma na swoje usprawiedliwienie?
- Przeprowadziłem z kierowcą służbową rozmowę we wtorek i twierdził, że nikogo na przystanku nie było - tłumaczy Sylwester Mietelski, kierownik działu przewozu.
My znaleźliśmy świadka zdarzenia i wiemy, że kierowca nawet nie przyhamował przy przystanku, jechał z pełną prędkością, spojrzał na wiatę i pojechał dalej.
- Kierowca zostanie ukarany, mają obowiązek zatrzymania się na przystanku. Jeśli nikt nie wsiądzie, zamykają drzwi i jadą wówczas dalej - tłumaczy Mietelski. - Pasażer ma prawo oczekiwać na ławeczce na siedząco, nie musi stać przy krawężniku. Wyczulę kierowców na tę sytuację. Na przystanku może siedzieć przypadkowa osoba i odpoczywać, a obowiązkiem kierowcy jest zatrzymanie się. Jeśli pasażer nie wsiądzie, autobus jedzie dalej. Jest nam przykro, że doszło do tej sytuacji.
Czytaj e-wydanie »