W towarzystwie powiatowego inspektora nadzoru wójt zawędrował m.in. nad jezioro Płęsno czy Witoczno i twierdzi, że napotkał tam obraz nędzy i rozpaczy. Domki stawiane gdzie bądź nad jeziorem, kilkadziesiąt przyczep - z kołami i bez - mogło przyprawić o zawrót głowy.
- Przez najbliższe miesiące powiatowy inspektor nadzoru będzie miał co robić - nie ukrywa Szczepański. - Szkaradztwa to sobie ludzie mogą stawiać w swoich ogródkach, ale nie na gminnej ziemi.
Wójt zapowiada, że będą też mieli się nad czym zastanawiać radni, bo trzeba będzie dopasować przepisy do tego, co się dzieje. A więc napisać wyraźnie, że przyczepy campingowe mogą się znaleźć jedynie w odpowiednich do tego miejscach - na wyznaczonym terenie.
Oprócz dzikiej zabudowy kontrolerzy z gminy zwrócili uwagę na stan mostów i dróg i ogólny wygląd terenu.