O pożarze, którzy rozgorzał w Nowym Dworze Królewskim informowaliśmy we wczorajszym wydaniu.
Prawdopodobnie winny wybuchu ognia jest właściciel gospodarstwa, który nie zachował należytych środków ostrożności podczas prowadzonych prac spawalniczych.
Jak mówią strażacy, ogień mogła wywołać iskra. W budynku inwentarskim było bardzo dużo słomy, która szybko się pali. Dodatkowo gospodarz miał otwarte wrota do niego, co stwarzało efekt wietrzenia, a w tym wypadku powiewy również pomagały w rozprzestrzenianiu się ognia. Ponadto, na szkodę działała wysoka temperatura i słońce.
Przeczytaj także: Dramat w Lutowie! Od pioruna zapaliło się prawie całe gospodarstwo!
Spłonęło siedem krów i 21 cielaków
Zagrożone były sąsiednie obiekty. W jednym z nich również znajdowała się trzoda chlewna. W odległości około 40 metrów usytuowany był budynek mieszkalny. Ratownikom udało się uchronić je przed ogniem. Straty oszacowano na 400 tys. złotych, w tym w budynkach - 300 tys. złotych. Strażacy uratowali z kolei mienie warte 400 tys. złotych.
Strażacy podkreślają, że jeszcze przed ich przyjazdem swój dobytek próbował ratować właściciel. W trakcie tych działań doznał oparzeń, które początkowo wydawały się lekkie, ale okazały się drugiego stopnia. Pierwszej pomocy udzielili mu ratownicy z karetki pogotowia, którzy następnie przetransportowali go do szpitala. Pomagał mu sąsiad, ale on nie ucierpiał.
Akcja trwała cztery godziny.
Pożar gasiło 13 zastępów straży pożarnej: pięć- JRG, a osiem OSP - w sumie 62 strażaków.