Jednym z zarzutów, kierowanych pod adresem emerytowanego szefa "ósemki", jest niedostateczny nadzór nad pracą głównej księgowej i przyczynienie się tym samym do zniknięcia z konta szkoły ponad pół miliona złotych. Mimo poważnych oskarżeń obrona zaproponowała mediacje. Zgodzili się na to - mimo sprzeciwu prokuratora - pełnomocnicy miasta i burmistrz Arseniusz Finster, występujący jako świadek. Na mediatora zaproponowano Ludomiłę Paczkowską, byłą dyrektorkę Szkoły Podstawowej nr 1 i radną z KWW Arseniusza Finstera Program 2010. Paczkowska jest mediatorem od siedmiu lat, jedyną osobą pełniącą tę funkcję w promieniu stu kilometrów.
Kolega - dyrektor
- Jeszcze nie zdecydowałam, czy podejmę się mediacji - mówi Ludomiła Paczkowska. - Najpierw muszę otrzymać pisemne postanowienie sądu. Znam G. jako kolegę - dyrektora. Co do miasta, to podlega mu szkoła, której byłam dyrektorka.
Przeciwna mediacjom oraz kandydatce na mediatora jest m. in. Marzenna Osowicka. Pracowała w "ósemce" w czasach, gdy szkołą kierował Klemens G.
- Rozmawiałam z prawnikiem, który konsultował tę kwestię z karnistami - mówi Marzenna Osowicka. - Ich zdaniem mediatorem powinna być osoba całkowicie bezstronna. Nasi samorządowcy twierdzą, że im nie przeszkadza osoba pani Paczkowskiej. Ja wiem jednak, że tu chodzi o to, aby pan G. poniósł jak najmniejszą karę. Jest to w interesie Urzędu Miejskiego, który nadzorując pracę dyrektora, dał plamę.
Ugoda z zobowiązaniami
- Dlaczego pani Paczkowska miałaby być stronnicza? - pyta Robert Wajlonis. Jego zdaniem wieloletnia dyrektorka SP 1 jest osobą godną zaufania.
- Fakt, że jest radną, tylko to potwierdza - mówi Wajlonis. - W mediacji chodzi o pojednanie miedzy oskarżonym i pokrzywdzonym oraz o ustalenie kwestii naprawienia szkody i odpowiedzialności karnej. Mediacje usprawniają postępowanie karne, skracają jego czas i obniżają koszty. To jest w interesie społecznym.
Ludomiła Paczkowska tłumaczy, że mediator, który wysłuchuje pokrzywdzonych i oskarżonych, mówi o rozwiązaniach prawnych oraz spisuje ugodę.
- Nie zastępuję sądu. To strony muszą dojść do porozumienia i zawrzeć ugodę, w której będą zobowiązania do realizacji - mówi Paczkowska. - Sąd zatwierdza ugodę. Jeżeli ktoś się z niej nie wywiąże, to sprawa wróci na wokandę.