Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Golub-Dobrzyń. Nasi czytelnicy nie zawiedli - dzięki ofiarności pana Stanisława spełnimy marzenie Mateusza

Marlena Przybył
- Nie wierzę, że się udało! - cieszy się Mateusz. Od jutra z ciężką chorobą będzie mu walczyć trochę łatwiej.

We wtorkowym wydaniu naszej gazety pisaliśmy o trudnej sytuacji Mateusza Owsianikowa, czternastolatka z Podzamku Golubskiego.

Nagle życie chłopca całkowicie się zmieniło. Miał jechać nad morze, a nie poszedł już nawet po świadectwo. Okazało się, że ma zaawansowane stadium choroby Hodgkina (zwanej kiedyś ziarnicą złośliwą). Nowotwór przebiega bezobjawowo, choć atakuje dużą część organizmu. Wymaga długotrwałych i wielokrotnych pobytów w szpitalu. Podczas przerw w chemioterapii pacjenci są osłabieni i mają bardzo niską odporność, czas spędzają głównie w łóżku.

- Marzę o zdrowiu i laptopie - opowiadał nam chory Mateusz. - Przykro mi, że mama i tata tak się martwią. Ale dla mnie samego najgorsze jest to, że nie mam co robić, szczególnie w szpitalu.

Czytaj również:

Z dnia na dzień życie Mateusza zupełnie się zmieniło - musi o nie walczyć
Na te trudne doświadczenia chłopca nasi Czytelnicy nie pozostali obojętni. Mateusz już jutro otrzyma wymarzony laptop. Jest bardzo zaskoczony.

- Nie wahałem się nawet minuty - mówi natomiast Stanisław Dorobek, wykładowca z Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy, który zdecydował się pomóc chłopcu. - Sam przed kilkoma laty przeszedłem ciężki wypadek samochodowy. Bardzo dużo zawdzięczam władzom mojej uczelni, które w najtrudniejszych chwilach pomogły mi stanąć na nogi i włączyły mnie w swoją społeczność. Miałem być skazany na wózek inwalidzki, tymczasem dziś normalnie chodzę i pracuję.

Pan Stanisław od wielu lat w miarę swoich możliwości włącza się we wszelkiego rodzaju akcje charytatywne.
- Pamiętam taką sytuację, siedziałem przy jednym stoliku z posłem i senatorem - wspomina ofiarodawca. - Na cele charytatywne licytowany był tort. Politycy nie byli licytacją zainteresowani, ale potem zajadali się tym ciastem. To przykry obraz tego, jakie bywa nasze społeczeństwo.

Jak się na szczęście okazuje, ludzi dobrej woli także nie braknie. Prócz pana Stanisława na nasz artykuł odpowiedzieli też Wojciech Rybka i rodzina Ryłowiczów.

- Wiem z własnego doświadczenia, jak ważny jest dla chorego kontakt z ludźmi i ze światem, tym bardziej, kiedy bliscy mieszkają daleko od szpitala - mówi pan Wojciech. Wraz z żoną od kilkunastu lat wspierają innych, ostatnio włączyli się w organizacje pomocy dla rodzin z zatopionego Wilkowa, planują założenie fundacji.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska