https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Golub-Dobrzyń. Ta mapa prawdę Ci powie? Czyli spór o drogę i granice

Alicja Wesołowska
fot. (AWE)
Gmina wchodzi na moją działkę - twierdzi Mirosław Muchewicz, właściciel gospodarstwa. - Jakim prawem?

Mirosław Muchewicz mieszka w Płonnem. Jest właścicielem 20-arowej działki, obok której biegnie droga dojazdowa. Gmina postanowiła ją utwardzić. Na szosę wjechały maszyny. I wtedy zaczęły się kłopoty.

- Nie mam nic przeciwko utwardzaniu - podkreśla pan Mirosław. - Ale chcą mi wylać asfalt tuż pod płotem - a to przecież jeszcze moje grunty. Już teraz woda zalewa mi podwórko, bo podniósł się poziom drogi.

Pan Mirosław postanowił więc interweniować. Zdecydował, że ogrodzi dokładniej swój grunt. Żeby to zrobić, musiał skrupulatnie ustalić prawne granice swojej działki.

Znalazł w domu starą mapę - jeszcze z 1963 roku. Odszukał na niej swoją działkę, sprawdził położenie kamieni granicznych - oznaczonych na mapie niewielkimi kółeczkami. Mapa wskazywała jasno - sporny grunt należy do pana Mirosława.

Z mapą w ręku poszedł do wydziału geodezji Starostwa Powiatowego. Tam urzędnicy dali mu kserokopię innej mapy. Na niej w spornym miejscu, tuż przy drodze, nie było zaznaczonego kółkiem kamienia granicznego.

Kiedy pan Mirosław wrócił do domu, porównał oba dokumenty. Okazało się, że oba są kopiami tej samej mapy z 1963. - Wtedy się zdziwiłem- opowiada gospodarz. -. Jak to: wczoraj kamień na mapie był - dziś go już nie ma? Jak to możliwe?

- To nie jest takie proste - wyjaśnia Przemysław Karwaszewski z wydziału geodezji w Starostwie Powiatowym. - Jedno kółeczko nie przesądza sprawy.

Dlaczego? Okazuje się, że mapa z 1963 roku jest mapą ewidencyjną, rysowaną na podstawie szkiców geodetów - często w pośpiechu. I dlatego nie każde kółko na niej narysowane oznacza kamień graniczny. To tylko znak mówiący o tym, że geodeta w tym miejscu był i mierzył działkę. Czy wkopał kamień - tego nie wiemy.

Wiemy za to, skąd wzięły się różnice między dwiema mapami. Pan Mirosław miał kserokopię z oryginału, a urzędniczka - z przerysu mapy. A na przerysie kółeczka już nie ma - żadnego śladu po kamieniu granicznym. Dlaczego?

- Nie wiemy, kto się pomylił - przyznaje Przemysław Karwaszewski. - Czy twórca oryginału, czy przerysu. To może rozstrzygnąć tylko geodeta na podstawie własnych pomiarów i wcześniejszych szkiców.

- Dokumenty geodezyjne wskazują, że granica działki nie była stabilizowana - wyjaśnia Piotr Sękowski, geodeta, który zajął się sprawą. - To znaczy, że żaden geodeta nie wkopywał kamieni granicznych w obecności obu stron. Ale na mapie są znaki, więc trzeba je sprawdzić. Kiedy tylko ustąpi mróz, można będzie zacząć pracę w terenie. Wtedy dopiero ostatecznie się okaże, czy w ziemi są kamienie graniczne.

Co potem? Procedury są jasne. Geodeta prawnie ustali granice działki. Z jego decyzją muszą zgodzić się obie strony: państwo Muchowicz i gmina. - Jeśli takiej zgody nie będzie, granica będzie nadal tylko na papierze - wyjaśnia geodeta. - Umowna i nieustabilizowana. A sprawę trzeba będzie oddać do sądu.

- Jeśli trzeba będzie, to pójdę i tam - przyznaje Mirosław Muchowicz. - Ale mam nadzieję, że tego unikniemy. Wkońcu przez 30 lat razem z żoną płaciliśmy gminie podatek gruntowy od naszej działki. A teraz ma się okazać, że jest ona mniejsza, niż myśleliśmy? Nie wierzę.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
A o jaką drogę Ci chodzi??
~gość~
Życzę panu powodzenia ale z urzedem ciężko wygrać oni wszystko mogą
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska