Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersyjna promenada nad Jeziorem Głęboczek

Redakcja
Właścicielka działki pokazuje, gdzie ostatni mierniczy  zaznaczyli granice brzegu jeziora. Nie może się z tym zgodzić, bo   gołym okiem widać, że   woda  jest  kilka metrów dalej
Właścicielka działki pokazuje, gdzie ostatni mierniczy zaznaczyli granice brzegu jeziora. Nie może się z tym zgodzić, bo gołym okiem widać, że woda jest kilka metrów dalej Fot. Janina Waszczuk
W urzędzie planowana jest budowa dalszej części promenady nad Jeziorem Głęboczek. Właściciele siedmiu działek nie zgadzają się z jej przebiegiem. Wyznaczana jest granica jeziora.

W urzędzie chcą zagospodarować ten teren, taka jest potrzeba społeczna. Tuchola jest miastem turystycznym i aby wyjść naprzeciw potrzebom, władze chcą stworzyć jak najlepsze warunki do odpoczynku nie tylko mieszkańcom, ale i turystom.

W zeszłym roku w urzędzie podjęto watek dokończenia budowy promenady pieszo-rowerowej wokół Głęboczka. Od samego początku nie była ona prosta ze względu na duże rozdrobnienie działek wzdłuż jeziora oraz skomplikowaną i nieuregulowaną sytuacją własnościową działek. Konieczne było wykonanie dokumentacji budowy drogi lokalnej na podstawie tzw. „specustawy drogowej“.

Pierwotnie, aby były jak najniższe koszty, zaplanowano przeprowadzić promenadę - drogę szerokości 3,5 metra przez prywatne działki, płacąc ich właścicielom odszkodowanie. Sprawa się jednak skomplikowała.

W czerwcu był gotowy projekt drogi. Właściciele działek od numeru 410 do 417 nie wyrazili zgody na to, aby promenada przechodziła przez ich grunty. Mają wręcz żal do burmistrza, że wcześniej ich nie zawiadomił, że taki projekt jest robiony. Twierdzą, że potraktowano ich tak, jakby mieli być dodatkiem. Nie liczył się ich głos, tylko potrzebny był ich teren. - Dowiedzieliśmy się zupełnie przez przypadek, że przez nasze działki ma iść droga nad jeziorem - mówią właściciele gruntów. - Nikt nas wówczas nie zawiadomił. W urzędzie chcieli załatwić to po cichu. To miała być regularna droga. Mamy ruch pod oknami na 240, teraz jeszcze z drugiej strony chcieli nam puścić auta. Nie ma na to zgody. Będziemy walczyć o swoje.

Zobacz również: Tych występów Bohdana Smolenia nie zapomnimy

Geodeta wówczas zrobił pomiary i droga miała iść przy samym płocie. - W czerwcu burmistrz bardzo się zdziwił, gdy zobaczył, że przyszliśmy na spotkanie - tłumaczą tucholanie. - Siedem rodzin nie wyraziło zgody na tak poprowadzoną drogę. Wówczas burmistrz ustąpił, powiedział, że nie będzie robił inwestycji za wszelka cenę i nie będzie prowadził kłótni z nami. Znajdą w urzędzie inne rozwiązanie.

Mieszkańcy, którzy byli żywotnie zainteresowani przebiegiem promenady, uspokoili się. Wszyscy są dorośli, padły zapewnienia. W październiku dostali zawiadomienie z geodezji, że 24 października będzie podział i rozgraniczenie gruntu.

Jak opowiadają, mają dokumenty, które posiada także geodeta, bo w 1961 r. był pomiar i wyznaczona była granica lustra wody. - Mając ten dokument, geodeta w październiku wstawił punkty graniczne tam, gdzie jest faktycznie granica i lustro wody - tłumaczą właściciele działek. - Byliśmy spokojni, ale dostaliśmy nowe zawiadomienie, że 9 grudnia będą ponowne pomiary.

9 grudnia z urzędu marszałkowskiego weszli robić pomiary na zlecenie geodezji, aby uzyskać decyzje wodnoprawne. Jezioro jest własnością skarbu państwa. Urzędnicy, którzy byli 9 grudnia, wyznaczali nowe granice, na podstawie ewidencji gruntów z 64 r. twierdząc, że to, co było wcześniej, było błędnie zrobione.

Jednak, jak twierdzą tucholanie, mierniczy nawet się nie przedstawili i stwierdzili, że mają zlecenia od geodety. - Teraz już spokojnie spać nie możemy, bo nowe paliki są kawał od brzegu jeziora, a to oznaczy, że bezprawnie zabierze się nam kawał działki. Denerwujemy się, ponieważ to nasza własność z dziada, pradziada. Odziedziczyliśmy po rodzicach i w dokumentach jest wyraźny zapis, że granica działki jest tam, gdzie zaczyna się lustro wody - tłumaczą. - Ostatni mierzący przesunęli ją o kilkanaście metrów. Chcemy rzetelnych pomiarów, zgodnie ze źródłowymi dokumentami.

Zobacz również: Ceny paliw poszybowały mocno w górę!

Mieszkańcy chcą, żeby ktoś rzeczowo z nimi porozmawiał. Nie robią problemów, udostępniali do tej pory brzeg jeziora, turyści chodzili przez ich tereny i nikt ich nie wyganiał. Wędkarze też siadają i łowią ryby. - Będziemy pisać odwołanie, jak trzeba, pójdziemy do sądu - zaznaczają. - Takie są przepisy, że my nie możemy wziąć swojego geodety, gdy są prowadzone czynności na gruncie przez innego. Mamy nadzieję, że dostaniemy zawiadomienie, jak wyznaczono granice.

W urzędzie czekają i twierdzą, że w tej chwili nie są stroną, ponieważ prace geodezyjne prowadzone są na zlecenie firmy projektowej, która podjęła się zadania. Wiedzą, że były trudności przy pomiarach, ale czynności muszą się zakończyć u geodety powiatowego w starostwie. Geodeta musi wyznaczyć granice jeziora i działek prywatnych. - Na razie trwają czynności i czekamy. Na skutek protestu mieszkańców ul. Nowodworskiego i ul Głównej, burmistrz, po spotkaniu, uznał ich argumenty i zdecydował o modyfikacji projektu, aby nie lokalizować go na spornych działkach na mocy tzw. specustawy drogowej - tłumaczy wiceburmistrz Tomasz Stybaniewicz. - Tam, gdzie są drobne działki od strony ul. Warszawskiej - tzw. kapuśniaki, sytuacja będzie uregulowana poprzez ich przejęcie za odszkodowaniem - planowana jest budowa drogi asfaltowej, ze specjalnym udostępnieniem do ruchu dla służb. Ten pierwszy etap ruszy być może nawet w przyszłym roku. Na pozostałym zakresie zamiast drogi po siedmiu spornych działkach, zostanie zaprojektowana drewniana promenada na działce Jeziora Głęboczek. Aby jednak tego dokonać musi być wyznaczona granica jeziora.

Jak tłumaczy Stybaniewicz, obecne pomiary, które były robione, są zlecane na polecenie projektanta, który wygrał przetarg. To on wybrał biuro geodezyjne. Trzeba wyznaczyć granice jeziora. Dopiero potem będzie można ponownie robić badania geotechniczne, badać grunty, aby uniknąć przejścia przez głębokie wody, bo to byłyby straszne koszty. - Nie wiemy, gdzie jest granica. Mieszkańcy mają prawo się odwołać od decyzji, która zapadnie - dodaje wiceburmistrz. - Nie będzie zgody, to ta oczekiwana inwestycja przeciągnie się. Zapewniam jednak, że nie chcemy być wrogami właścicieli działek.

INFO Z POLSKI odc.14 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska