https://pomorska.pl
reklama

Gorąca sesja rady miasta w Więcborku

BARBARA ZYBAJŁO-NERKOWSKA
Wczoraj Waldemar Kuczerepa tłumaczył się z radnym z sytuacji w biurze obsługi oświaty samorządowej
Wczoraj Waldemar Kuczerepa tłumaczył się z radnym z sytuacji w biurze obsługi oświaty samorządowej BARBARA ZYBAJŁO-NERKOWSKA
To była krwawa jatka. Wczoraj (czwartek, 25 października) na sesji radni nie przebierali w słowach, a szef biura obsługi oświaty samorządowej Waldemar Kuczerepa tłumaczył, dlaczego burmistrz go nie zwolnił.

Radnych zirytowało sprawozdanie z wykonania zaleceń pokontrolnych wynikających z przeprowadzonego audytu w biurze obsługi oświaty, z którego wyparowało 700 tys. zł. Na większość punktów odpowiedź była jedna i bardzo krótka - "zrealizowane". - Jak pan mówi, że zrealizowane, to niech pan powie, jak - dociekał radny Kazimierz Wilczyński. - Napisał pan, że zrealizowane i jest pan zadowolony.

- A ja mam pytanie, jakie szkody poczyniono w zakładowym funduszu świadczeń socjalnych - dociekał szef związków zawodowych Marek Libera. - I czy pan wie, z jakich działów ginęły pieniądze? Przecież wszystko było księgowane.

Przeczytaj także:Czy Budopol wejdzie na plac budowy szpitala w Więcborku?

Libera strzelił też z grubej rury, oświadczając, że razem z Markiem Witkowskim - teraz radnym wojewódzkim - informowali przewodniczącego rady miejskiej Józefa Kujawiaka o nieprawidłowościach. - Z naszych danych wynikało, że finanse się nie zgadzają - mówił Libera, którego słowa potwierdził obecny na sali Witkowski.

- Najważniejsza jest czujność. W takiej sytuacji każdy sygnał powinien być sprawdzany - mówił Witkowski i namawiał, aby szukać wyjścia z sytuacji. - Nasza gmina żyje od wpadki do wpadki. Trzeba wprowadzić zarządzanie ryzykiem. Ja wszystko rozumiem - pan Waldek i burmistrz są kolegami, razem startowali w wyborach i on go nie zwolni. Ja też do tego nie namawiam, ale konieczna jest poprawa.
Witkowski konkludował też, że przecież i tak za wszystko odpowiada burmistrz. - Zgłosiłem gotowość do odejścia, ale nie została przyjęta - oświadczył radnym szef oświaty. - Sygnał do kontroli wyszedł z naszego biura. Audyt tylko pokazał skalę nadużyć. Pani Sz. zaczęła kraść, zanim przyszedłem do biura.
Kuczerepa przekonywał, że pod koniec roku w bilansie wszystko wyglądało w porządku. - Dlaczego mnie nie zwolniono? Pewnie dlatego, że w biurze obsługi oświaty nie było już księgowej, kończyła się kadencja dla pięciu dyrektorów, trzeba było rozliczać projekty i przygotowywać egzaminy na wyższy stopień awansu dla nauczycieli - wyjaśniał szef oświaty. - Udowodniłem, że jestem kreatywnym i odpowiedzialnym urzędnikiem.

Kuczerepa mówił o sukcesach w szkołach i zarzucił radnym majstrowanie przy oświatowym budżecie, w którym teraz do końca roku brakuje 700 tys. zł. 260 tys. zł zdjęli z niego radni, a ponad 300 tys. to braki w subwencji oświatowej.

- Przez bezprecedensową ingerencję z panem przewodniczącym rady na czele w niektórych szkołach już w listopadzie może zabraknąć pieniędzy na wynagrodzenia - mówił Kuczerepa. Wyjaśniał też, że nie jest jego winą złe naliczenie subwencji.

- Mówił pan o dobrych wynikach nauczania, jakby miał pan na to wpływ, ale na obliczenie subwencji wpływu pan nie ma? - irytował się przewodniczący rady Józef Kujawiak. - Miał pan bałagan w organizacji pracy biura i nieprawidłowości w zakresie czynności. Księgowa była Zosią Samosią. Kiedy prosiłem z burmistrzem o to, żeby ograniczyć budżet o 30 tys. zł, powiedział pan, że to niemożliwe. Pańska księgowa była sprawniejsza, bo jej z naszego budżetu zawsze pieniądze zostawały. Powinien pan przyjąć zarzuty na swoją pierś.

Coraz głośniej słychać głosy o likwidacji biura obsługi oświaty. - To biuro obsługi oświaty samorządowej, które miało się zajmować księgowością, a czuło się bardziej organem prowadzącym oświatę - mówiła radna Grażyna Witczak. - W zakresie obowiązków dyrektora jest odpowiedzialność za finanse i budżet. Chwała panu, że zgłosił pan nadużycie, ale nich nie ma pan pretensji, że się pytamy, skoro nikt nas o niczym nie informuje. Czy jesteśmy tylko maszynką do głosowania? Pan nie odpowiada za źle naliczoną subwencję, dyrektorzy nie odpowiadają. To kto? My?

Kuczerepa przekonywał, że on tylko wysłał ze szkół dane do ministerstwa i to tam naliczono za małą subwencję. Miał też żal o zachowanie jednego z radnych na ostatniej sesji. Chodziło o Jerzego Antczaka z Runowa, który wyszedł z obrad zirytowany sytuacją w oświacie. - A był przecież u mnie prosić o zwiększenie godzin księdzu S. - niespodziewanie pożalił się Kuczerepa. - I to nie sam.

Radny Kujawiak przekonywał, że skoro Kuczerepa miał wątpliwości co do naliczania danych, mógł się zapytać skarbnika. - Tu chodzi o 360 tys. zł - mówił Kujawiak. - Jeśli nie wie pan, do kogo się zwrócić z pytaniem, to jest pan biedny i ja już nic nie mam do dodania.

- Kiedy byłem na pana konkursie, zadałem pytanie, gdzie pan zadzwoni w sprawie naliczania subwencji, a pan powiedział, że nie miał dotąd takiego problemu. I nadal pan tego nie wie - dodawał radny Witkowski.

W poniedziałek o dziwnym księgowaniu i przelewie pieniędzy w biurze oświaty.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

ż
życie
Oj były okazje to się kradło. Myślicie że te następne będą dokładać do interesu? Każdy orze jak może. Czy panie nauczycielki które każą przynieść uczniom 20 zł że niby na ksero, czy też za papier do ksero rozliczają się z tych pieniędzy? Czy wiecie ile można kupić papieru za 20 zł? A gdy już są jakieś wzory kartkówek to dają jedną na ławkę i to do zwrotu! Mój syn obliczył że w ciągu roku dostanie co najwyżej 15 - 20 kartek. Co więc dzieje się z resztą? W skali klasy to 20 zł x często 30 osób - więc nie mała kwota. A w skali szkoły? Uczciwość w naszym szkolnictwie to temat rzeka.
x
xyz
Brak nadzoru i kontroli wewnętrznej.Osoby odpowiedzialne są znane.
O
Obserwator
Niestety będzie tak jak w Więcborku.Pod okiem prokuratora Pani Zdzisława L. w trakcie dochodzenia prokuratury sprzedałam dom i uratowała pieniążki przed oddaniem ludziom w ramach naprawienia szkody.Wiadomo, że z punktu widzenia prawa taka transakcja jest nieważna,ale niestety w myśl prawa prokuratura i sąd pozwoliły na to aby mieć mniej roboty.Sąd podszedł do tego prozaicznie.Uznał,że największym wymiarem kary jest teraz to,że ta kobieta musi spoglądać w oczy tym których okradła.Kuriozum niezawisłego sądu polega na tym,że nie określono czasu naprawienia szkody.W praktyce oznacza to czas do śmierci Pani Zdzisławy L.Wobec takiego stanu rzeczy nie ma możliwości odzyskania swoich pieniędzy. Podpowiadam ewentualność wytoczenia procesu o roszczenie tym którzy zatrudniali te panie na tych stanowiskach.Pośrednio to te osoby zatrudniając obie panie naraziły na szkodę Kasy Zapomogowo - Pożyczkowe w Więcborku i Sępólnie Krajeńskim.
P
Poszkodowana
W Sępólnie Krajeńskim też kradziono pieniądze - prowadząca kasę Adela W. ukradła ponad 250 tys. zł.
29.10.2012 w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy odbędzie się rozprawa. Mam nadzieję, że poszkodowani nie zgodzą się na jej dobrowolne poddanie się karze. Adela W. nie ma z czego oddać ukradzionych pieniędzy, profilaktycznie wcześniej sprzedała swoje mieszkanie, teraz ,,mieszka" w mieszkaniu swojej najmłodszej córki. Sama Mariola mieszka w wynajętym mieszkaniu. Jestem jedną z wielu okradzionych, niestety stan mojego zdrowia nie pozwala mi na wzięcie udziału w rozprawie. Apeluję do wszystkich pokrzywdzonych, aby w stosunku do koleżanki złodziejki zastosować całą surowość kodeksu karnego !!
Adela nie miała oporów, gdy przywłaszczała sobie nasze przez wiele lat odkładane pieniądze.
Nie ma co liczyć na zwrot naszych oszczędności !!!!

Wybrane dla Ciebie

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska