MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Górzno. W gronie pedagogicznym

Bogumił Drogorób
fot. internet
Zły pracodawca i pomiatani związkowcy, groźny dyrektor szkoły i dyskryminowani nauczyciele - taki opis jawi nam się po lekturze pisma władz związkowych mającego dokumentować dyskryminację nauczycieli - związkowców, przez dyrektora placówki oświatowej w Górznie.

Otóż faktem jest, że konkurs na stanowisko dyrektora Zespołu Szkół w Górznie (podstawówka i gimnazjum) wygrywa Jarosław Kurzentkowski, a wydarzenie ma miejsce w czerwcu 2007 r.
- Uważam, iż był to bardzo trafny wybór. Nowy dyrektor bardzo dobrze ułożył sobie współpracę z radą rodziców, jest człowiekiem odpowiedzialnym, dobrze zarządza naszą placówką - mówi Robert Stańko, burmistrz Górzna.

Kolejne fakty

- 1 sierpnia 2007 r., formalnie, Jarosław Kurzentowski zostaje powołany na stanowisko dyrektora Zespołu Szkół w Górznie.
Do końca sierpnia 2007 r. formalnie, urzęduje jeszcze stary dyrektor Marek Barański. Czas wakacyjny odchodzący dyrektor spędza owocnie tworząc m.in. związek zawodowy, w strukturze "Solidarności". Rejestracja związku następuje 20 sierpnia 2007 r. - Marek Barański jako przewodniczący, Anna Mówińska (rywalka w konkursie na dyrektora szkoły), Liliana Kwas - te nazwiska członków zarządu znajdujemy w dokumencie o rejestracji związku pracowników oświaty w Górznie. Zwrócić należy uwagę na datę, bo...
Już 31 lipca 2007 pojawia się interesujące pismo. Dyrektor pisze do związkowca - Marek Barański do Marka Barańskiego. Wyrażaj zgodę na to, aby komisja zakładowa "Solidarności" pracowników Zespołu Szkół w Górznie posługiwała się pieczątką, w której jest nazwa i adres tej placówki.
Dlaczego brniemy w takie detale? Otóż w ciągu zdarzeń to one właśnie nabierają znaczenia. Pojawia się bowiem ważny zarzut o dyskryminacji związkowców, o poczynaniach dyrektora Jarosława Kurzentowskiego noszących znamiona szykanowania nauczycieli, którzy odważyli się założyć "Solidarność".

- Do dziś nie mam oficjalnego pisma

o powstaniu międzyzakładowego związku zawodowego "Solidarność" pracowników oświaty w Górznie - mówi Jarosław Kurzentkowski.
Okazało się, że inicjatorzy utworzenia "Solidarności" w szkole nie mieli wymaganej liczby członków przyszłego związku. Poradzono im, żeby dokooptowali pracownika oświaty, zatrudnionego w Urzędzie Gminy Górzno. Tak się stało, a nowa organizacja przyjęła w nazwie: międzyzakładowy.
- Dyrektor szkoły od początku swego urzędowania podważa legalność związku - pisze Wojciech Jaranowski, działacz regionu toruńsko-włocławskiego NSZZ "Solidarność".
Działania bulwersujące to m.in. zamiar zwolnienia z pracy nauczycieli w Zespole Szkół w Górznie, członków "Solidarności" - Teresy Barańskiej, Piotra Jankowskiego, bez opinii związku zawodowego. Szykanowaniem Agnieszki Stankowskiej - ograniczenie wymiaru pracy do pół etaty, Anny Kulki - nie wyraziła zgody na przeniesienie do przedszkola, Liliany Kwas - nie przyjęła propozycji przejścia do przedszkola.
Wojciech Jaranowski pisze też o swoistej dyskryminacji członków "Solidarności" podając, iż pracownicy związku z Urzędy Gminy i Zespołu Szkół nie otrzymali podwyżek, bądź otrzymali w wysokości 1 zł (!!!)
Nic też nie dały rozmowy o konieczności współpracy dyrektora szkoły ze związkowcami, które odbyły się w maju 2009 r. m.in. w obecności burmistrza Górzna i przedstawiciela Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Regionu Toruńsko-Włocławskiego.

- Szykany wręcz nasiliły się -

dodaje Wojciech Jaranowski. - W efekcie ze związku wypisało się dziewięć osób, by mieć spokój, bo się boją, bo przeglądane są teczki.
Liliana Kwas nie kryje żalu i goryczy. - Dyscyplinarka dla nauczyciela to koniec świata. Było to niesłuszne, sąd przywrócił mnie do pracy. Dyrektor uroczyście przepraszał, podczas rady pedagogicznej. Dlaczego nadal próbuje nas się pozbyć? Nie wiem. Potwierdzam, czuję się szykanowana - mówi Liliana Kwas.
Dyrektor podkreśla, że nauczycielka ma osiągnięcia, ale inni nauczyciele też, że propozycja, to jeszcze nie decyzja, na pewno nie dyskryminacja.
Piotr Jankowski, nauczyciel wychowania fizycznego, ma być kolejną osobą szykanowaną przez dyrektora. Jako działacz związkowy podlega szczególnej ochronie stosunku pracy. Z pisma kierowanego do Okręgowej Inspekcji Pracy dowiadujemy się, że w stosunku do tego nauczyciela dyrektor zastosował "zbyt restrykcyjne przepisy Karty Nauczyciela, zawieszając go w związku ze zgłoszeniem incydentu z jednym uczniem do Komisji Dyscyplinarnej przy Wojewodzie Kujawsko-Pomorskim".
- Piotr Jankowski został oczyszczony z zarzutów o pobicie ucznia - mówi Wojciech Jaranowski. - Ta sprawa już została zakończona.
Czy na pewno?
- Ten wątek jest wyjątkowy. Można tu mówić o stronie etycznej i formalnej - wyjaśnia dyrektor Kurzentkowski. - Otóż w październiku 2008 otrzymuję pismo od związkowców z listą osób chronionych, gdzie figuruje Piotr Jankowski. Na pieczątce jest wybity związek zakładowy, a działa już międzyzakładowy. To strona formalna, co podkreślam, bo nie chcę być posądzany, że działam niezgodnie z prawem. Listy osób chronionych ze związku międzyzakładowego nie mam do dziś. Natomiast incydent z pobiciem - było przeprowadzone postępowanie dyscyplinarne, była też sprawa w prokuraturze. Otrzymałem pismo, że została umorzona. Ale ona trwa, bowiem pełnomocnik pokrzywdzonego chłopca wnosi zażalenie na postanowienie prokuratury.
W piśmie (zażaleniu) pełnomocnika Piotra Mokrego z kancelarii prawnej we Włocławku czytamy m.in. "...podkreślić należy, iż podobne zachowania ze strony Piotra Jankowskiego miały już miejsce w przeszłości. Pedagog wykazał się bowiem agresywnym zachowaniem choćby wobec Karola (...) obecnie ucznia klasy VI Zespołu Szkół, czy innego ucznia, obecnie gimnazjalisty. Prokurator pomija jakże istotny fakt, - dwa dni po zdarzeniu Piotr Jankowski w towarzystwie Liliany Kwas udali się do mieszkania pokrzywdzonego (chłopca) nakłaniając go do złożenia niezgodnego z prawdą oświadczenia woli...".

- Jak ma się zachować dyrektor w takiej sytuacji?

- pyta Jarosław Kurzentkowski. - Tutaj nie można popełnić błędu.
- A popełnia pan?
- Oczywiście, że człowiek może popełnić błąd. Jednak w ocenie związkowców mój błąd, to łamanie prawa, ich błąd, to tylko drobne uchybienie.
- Nie chce pan współpracy ze związkowcami, unika pan rozmów z nimi, co nazywane jest też dyskryminacją.
- Nawet nie dociekam kto tak powiedział. Do głowy mi nie przychodzi, aby kogokolwiek dyskryminować, bo niby dlaczego?
- Zwalnia pan nauczycieli, bez powodu.
- Nie zwalniam, proponuję inne rozwiązania w ramach naszej szkoły. Tak jest choćby z panią Lilianą Kwas.
Są jeszcze wakacje. Jeszcze jest trochę czasu, aby nauczyciele, bez względu na zajmowane stanowiska i przynależność związkową, uporządkowali swoje sprawy. By uczniowie mieli komfort nauki, a oni - nauczania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska