To, co dzieje się w Platformie w Grudziądzu, na pewno nam nie służy - przyznaje Tomasz Lenz, szef regionalnych struktur partii.
Od razu zastrzega, że sprawa dotyczy tylko Janusza Dzięcioła, a nie większej liczby działaczy z Grudziądza. Co nie jest prawdą, bo we wrześniu szeregi PO opuścił już radny Grudziądza.
- W Platformie jest wiele nadambitnych osób. Poseł Dzięcioł do nich należy - dodaje Tomasz Lenz.
Przeczytaj także: Robert Malinowski będzie walczył o trzecią prezydenturę. Co zrobi Janusz Dzięcioł?
Zanim spadnie śnieg
Janusz Dzięcioł partyjną legitymację ma złożyć jeszcze w tym roku. Kiedy dokładnie? Sam poseł milczy. A jego współpracownicy są enigmatyczni. - Zanim spadnie śnieg - mówi jeden z nich.
Dzięcioł chce zostać w sejmowym klubie PO, a za rok walczyć z obecnym włodarzem Grudziądza (też z PO) o fotel prezydenta. - Robert Malinowski rządzi fatalnie. Musi odejść z ratusza- mówi Janusz Dzięcioł.
Rejteradę Dzięcioła stara się bagatelizować Tomasz Szymański, poseł i nowy przewodniczący zarządu powiatu grudziądzkiego PO.
- Wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że pan Dzięcioł jest już mentalnie poza Platformą. Szkoda, że podjął taką decyzję - podkreśla Szymański.
Współpracownicy Dzięcioła twierdzą, że był on kuszony stanowiskami za rezygnację ze startu w wyborach samorządowych i odejścia z PO. - Platforma się skompromitowała, a teraz szuka jedności na siłę. Janusz na to nie pójdzie - mówi jeden ze stronników Dzięcioła.
Była ugoda?
Głośno mówi się też o tym, że na taką zadekretowaną jedność umówili się posłowie Paweł Olszewski i Tomasz Lenz. Na czym ma polegać ta ugoda? Na tym, że Olszewski w tym roku zrezygnuje z walki o fotel szefa regionu PO (wybory są w październiku), a Lenz w następnych wyborach "przekaże mu pałeczkę".
- Ludzie różne rzeczy opowiadają. Nie rozmawiałem z Tomaszem Lenzem na temat wyborów. A ze startu zrezygnowałem, bo mam dużo obowiązków w partii i klubie - twierdzi Paweł Olszewski, który w ostatnich wyborach przegrał z Lenzem bój o fotel szefa PO w regionie.
Dyskusja służy PO
Olszewski ciepło wypowiada się o swoim byłym konkurencie: - Wyciągnął wnioski z popełnionych błędów.
Sam Tomasz Lenz z kolei przekonuje, że w kujawsko-pomorskiej PO jest rywalizacja, ale nie ma kłótni i głębokich podziałów. - Wyborcy nas rozliczą z tego czy spełniliśmy obietnice. Pod tym względem nie mamy sobie nic do zarzucenia - przekonuje Lenz.
Budowanie porozumienia będzie potrzebne też w bydgoskiej PO. To zadanie stoi przed europosłem Tadeuszem Zwiefką, który niedawno został nowym przewodniczącym miejskich struktur partii. Zwiefka kojarzony z prezydentem Rafałem Bruskim (PO) kilkoma głosami pokonał Jerzego Bonieckiego, który jest zajadłym krytykiem włodarza Bydgoszczy. O kompromis może być zatem trudno.
Przeczytaj także: Tadeusz Zwiefka nowym szefem bydgoskiej Platformy Obywatelskiej
Czy wyciszenie konfliktów przekona wyborców, że PO jest jedną drużyną i etap walk ma już za sobą?
Pierwszy sprawdzian już w maju przyszłego roku podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego.
- Nie każdy konflikt, który pojawia się w partii, musi od razu jej źle służyć. Dużo zależy od tego, czy jest rozwiązywany merytorycznie i pokojowo czy też radykalnie - twierdzi prof. Roman Bäcker, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Platformie służy kulturalne ścieranie się opinii, bo tego oczekują jej wyborcy.