W miniony weekend 14-osobowa ekipa z Grapplera Grudziądz pojechała do Gdyni, by walczyć w Time of Masters "Baltic Cup IV". Efekt? 11 medali na 14 startujących. 17 wygranych walk (15 przez poddania) i tylko 9 porażek.
Grudziądzanie uznali ten występ za bardzo dobre zakończenie pierwszej części sezonu.
W pierwszej części turnieju zdobyli 5 medali
Kacper Miąsko (2-0) obie zwycięskie walki wygrał przez poddanie przeciwników, tak samo Nika Phatian (2-0) - też w dwóch pojedynkach triumfował przez poddanie rywali. Zawodnicy z Grudziądza wygrali w cuglach swoje kategorie - 70 i 77 kg.
Srebrnymi krążkami musieli zadowolić się Arkadiusz Pietras i Nodar Phatian. Pietras (2-0) miał szanse na finał, jednak przeszkodziła mu w awansie do finału kontuzja ręki. Nodar Phatian (1-1) też mógł wygrać, ale zajął 2. miejsce.
Debiutował w Time of Masters Nikolas Wilemski i wywalczył brązowy mednal.
Nikodem Archita i Paweł Kondracki tym razem nie sięgnęli po medal.
6 medali mistrzostw Polski w MMA dla Grapplera Grudziądz
W drugiej części turnieju Time of Masters reprezentanci Grapplera Grudziądz zdobyli 6 medali: 3 złote, 2 srebrne i 1 brązowy.
Brawurowe walki Mateusza Dulskiego zrobiły wrażenie: zaliczył trzy kolejne, szybkie poddania przeciwników. Finał - zdobył złoty medal.
Udanie debiutowali w zawodach grapplingowych: Kewin Wiwatowski (2-0) i Oliwier Filipiak (1-0). Obaj zdobyli pierwsze lokaty. Debiuty na plus zaliczyli także Oliwia Przyborowska (0-2) i Ireneusz Śramski (2-1), którzy zdobyli brązowe medale.
Po przerwie wrócił do treningów i startów Jakub Kisiel (1-1). To udany come back - wywalczył w Time of Masters srebrny krążek.
Roman Kachelski mimo ambitnej walki przegrał swój pojedynek i tym razem nie zdobył medalu. Kachelski startował w kategorii adult - ze znacznie młodszymi zawodnikami.
Zawodnicy Grapplera Grudziądz nie zamierzają zrobić sobie wakacji od treningów. Od razu zaplanowali sobie "harówkę" w klubie, żeby we wrześniu tryskać formą. Jesienią chcą wystąpić - jak się uda - z lepszymi rezultatami w Gdyni na kolejnej edycji Time of Masters.
Mariusz Pudzianowski: Nie ma złej krwi pomiędzy mną a Bedorfem. Ale w klatce będziemy się lać po mordach, aż polecą iskry