- W ostatnich tygodniach moja rodzina została zszokowana informacją, że u mojej małżonki Jennie zdiagnozowano raka piersi. Krótko mówiąc, przeszła kilka badań i niestety potwierdzono, że jest to nowotwór złośliwy. Wymaga on natychmiastowego leczenia. Każdy, kto choć raz spotkał Jennie, ma świadomość tego, że jest bardzo silną osobą i będzie walczyć z tą chorobą z całych sił. Ja, oraz nasi trzej synowie – Wilbur, Bill i Karl, będziemy tuż obok niej. Jennie ma przed sobą trudną drogę. Moim priorytetem jest bycie przy niej i chłopakach, dopóki sprawy nie wrócą do normy. Robię sobie przerwę od wyścigów, aby dać jej wszystko, na co zasłużyła – napisał Hancock w swoim oświadczeniu.
Wiadomo już, że Amerykanin nie wystąpi w Grand Prix Polski w Warszawie 18 maja (zastąpi go Robert Lambert). Podziękował za wsparcie sponsorom i Dackarnie Malilla, z którą miał podpisany kontrakt na najbliższy sezon. - Razem z rodziną chcemy wygrać tę walkę i by pozostała ona naszą prywatną sprawą. Postaram się przy tym wrócić do normalnego życia tak szybko, jak to tylko możliwe - zapowiedział Hancock.
Nie można jednak wykluczyć, że legendarnego żużlowca już nie zobaczymy na torze. Hancock to kawał historii współczesnego speedway'a. Był cztery razy Indywidualnym Mistrzem Świata, do tej pory w Grand Prix opuścił tylko jeden turniej od 1995 roku! Wygrał dotąd 21 turniejów, jest rekordzistą cyklu także w zdobytych punktach. W ekstralidze w tym roku nie miał kontraktu po upadku Stali Rzeszów. Spekulowano jednak, że w trakcie sezonu na pewno dostanie propozycje (najczęściej wymieniano Wrocław i Toruń).
To były derby! Bydgoszcz kontra Toruń - pamiętacie? [zdjęcia]
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU
