Tomasz G. - przywieziony z aresztu w Lublinie - zeznawał jako świadek w procesie grupy przestępczej kierowanej przez Tomasza Sz, pseudonim Szklara. Kwestia tego pseudonimu była na tyle ważna, że wielokrotnie wracali do niej i Sz., i jego adwokaci. Świadków pytano: czy słyszał pan, by ktokolwiek na Sz. mówił "Szklara "? Na tak postawione pytanie Tomasz G. odpowiedział: - Nie, ale za to przed laty miał ksywkę "Gruby".
Skąd ten upór w ustaleniu, czy Tomasz Sz. to Szklara? Wynika z przyjętej linii obrony. Jeśli udałoby się udowodnić, że Szklara to nie on, mógłby upaść zarzut stawiany przez prokuraturę: kierowanie grupą przestępczą, zwaną przecież "grupą Szklary".
Sędzia Roger Michalczyk starał się wczoraj ustalić, jaki był udział Tomasza Sz. i jego grupy w kradzieży mercedesa actrosa - pojazdu wypożyczonego do testowania na prośbę znajomych Szklary. A że mercedesa użyczał G., stąd jego obecność na sali sądowej. Sprawa jest jednak mocno skomplikowana: wczorajszy proces ściśle wiąże się z innym: o wyłudzenie odszkodowania za auto. W nim Tomasz G. występuje już jako podejrzany.
Diler Mercedesa nie wypierał się wczoraj znajomości z Sz. - Znamy się od przeszło 20 lat - mówił. A pytany przez prokuratora Roberta Bednarczyka, czy to była dobra znajomość, odpowiedział: - Świadczyliśmy sobie po koleżeńsku różne przysługi.
Gruby, czyli Szklara?
Jacek Kowalski
Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy stanął Tomasz G. - diler Mercedesa z podbydgoskiej Brzozy. Tym razem jednak nie jako oskarżony, a poszkodowany: przed dwoma laty skradziono mu samochód.