Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grudziądz. Lokatorzy stanęli na drodze firmie. Pójdą na bruk

Przemysław Decker
- Jesteśmy zrozpaczeni - mówią Elżbieta i Włodzimierz Pomykałowie. Mariola Deptulska (z prawej) boi się, że rodzice jeszcze bardziej się rozchorują: - Są w bardzo kiepskim stanie
- Jesteśmy zrozpaczeni - mówią Elżbieta i Włodzimierz Pomykałowie. Mariola Deptulska (z prawej) boi się, że rodzice jeszcze bardziej się rozchorują: - Są w bardzo kiepskim stanie
- Przeżywamy koszmar - mówią lokatorzy budynku przy ulicy Bydgoskiej 11. - Nowa właścicielka chce się nas pozbyć.

www.pomorska.pl/grudziadz

Więcej informacji z Grudziądza znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/grudziadz

Ta wiadomość uderzyła w nich jak grom z jasnego nieba. Pod koniec kwietnia właścicielka budynku wręczyła im pisma, którego treść brzmiała jak wyrok: wypowiedzenie umów najmu z trzymiesięcznym terminem na zwinięcie manatek.

Przyczyny nie podała, nie powołała się też na żaden przepis. Lokatorzy się zdziwili, bo - jak twierdzą- regularnie płacą czynsz, a zaległości ma tylko jeden z nich.

Drzewa zostały wyrwane

Żeby w trudnej sytuacji pomóc najemcom, właścicielka na klatce schodowej wywiesiła kartkę z namiarami na agencje nieruchomości, które wynajmują mieszkania.

- To był szok! Nagle, bez żadnego uprzedzenia osiem rodzin zostaje wyrzuconych na bruk. To nieludzkie - komentuje w imieniu swojej opóźnionej w rozwoju siostry Jadwiga Wessel.

Boi się, że jej chora krewna wyląduje w przytułku. - Ja jej nie mogę przygarnąć, sama żyję w malutkim mieszkaniu - przekonuje.

Strach nie opuszcza też Elżbiety i Włodzimierza Pomykałów. Kobieta w budynku przy Bydgoskiej mieszka od 1946 roku. Zapuściła tu korzenie, teraz mają one zostać brutalnie wyrwane.

Mąż pani Elżbiety jest bardzo schorowany. Cierpi na zanik mięśni, porusza się tylko przy pomocy chodzika. Co chwilę płacze, łzy mu także leciały ciurkiem, kiedy z nim rozmawialiśmy. Nie mógł wypowiedzieć słowa, mówiła jego żona.

- Mamy skromne renty i nie stać nas na wynajem mieszkania. Nie mamy nawet siły żeby go szukać - płacze Elżbieta Pomykała. - Przy Bydgoskiej żyło nam się dobrze, właśnie tu chcieliśmy umrzeć. Co teraz z nami będzie?

Właścicielka milczy

To pytanie zadają sobie wszyscy mieszkańcy. Ewa Brzuszkiewicz, która utrzymuje się z renty twierdzi, że nowa właścicielka, na początku wydawała się w porządku.

- Zarzekała się, że potrzebuje tylko parter i pierwsze piętro na pomieszczenia biurowe dla swojej firmy. Przystaliśmy na to. Obiecywała, że reszta budynku zostanie wyremontowana, a my będziemy mieli tu cieplarniane warunki - tłumaczy Brzuszkiewicz.

Dlaczego właścicielka zmieniła zdanie? Nie wiadomo, bo zamilkła. Chcieliśmy z nią o tym porozmawiać w ubiegłym tygodniu, ale nie miała czasu. Po naszych naleganiach wyprosiła nas z biura strasząc sądem.

W takiej sytuacji wysłaliśmy dwa maile z pytaniami oraz wykonaliśmy kilka telefonów. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Walczcie o swoje prawa!

Do walki nawołuje Grażyna Mally, ze stowarzyszenia Krakowska Grupa Inicjatywna Obrony Praw Lokatorów.

- Mieszkańcy tej kamienicy powinni na piśmie zwrócić się do właściciela, żeby podał przyczyny wypowiedzenia umów. Powinien również wskazać konkretny przepis prawa, który mu na to pozwala - twierdzi Mally.

I dodaje, że na podstawie ustawy o ochronie praw lokatorów umowa najmu może być wypowiedziana, gdy m.in: nie płaci czynszu, demoluje mieszkanie lub podnajął je komuś innemu.
Udostępnij

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska