Czujność celników po raz kolejny okazała się bezcenna! Po tym jak niespełna dwa tygodnie temu zabezpieczyli 700 "saszetek" z podejrzanymi substancjami, na kolejny karton wypełniony dopalaczami trafili we wtorek podczas kontroli przesyłek pocztowych.
Jak mówią "Pomorskiej" funkcjonariusze referatu dozoru Urzędu Celnego w Toruniu z siedzibą w podgrudziądzkim Białym Borze, tym razem udało się zapobiec wprowadzeniu na rynek: 200 gramów suszu, rzekomego "środka pochłaniającego wilgoć" i 100 gramów rzekomego "substratu środków czyszczących".
Na każdym opakowaniu znajdowała się informacja, że produktów nie należy spożywać. Nie było podane, kto jest ich producentem ani jaki jest skład chemiczny.
W przesyłce znalazło się też kilkanaście saszetek z gotowymi porcjami dopalaczy. Każda z nich także zawierała "substrat środków czyszczących".
Zamawiają na potęgę
O ile poprzednia zatrzymana przez grudziądzkich celników paczka miała trafić do jednego ze sklepów z "zapachami i wyrobami kolekcjonerskimi", o tyle adresatem zabezpieczonej obecnie przesyłki była osoba prywatna.
Jak udało się ustalić " Gazecie Pomorskiej" to młody grudziądzanin ze Śródmieścia. W "dowód" zaufania i dokonania tak dużego zamówienia, firma doceniła nabywcę. W kartonie bowiem znalazła się też bluza i kubek z nadrukiem "kolekcjoner". Gigantyczna ilość podejrzanych substancji została nadana z Pabianic. Wartość to blisko 5 600 złotych!
Celnicy z Grudziądza od początku tygodnia zatrzymali również kilka kopert z saszetkami wypełnionymi dopalaczami adresowanymi do prywatnych osób. W każdej z nich znajdowało się po kilka "działek".
Cały zabezpieczony towar trafi do badań w Centralnym Laboratorium Celnym w Warszawie.
O zatrucie nie trudno
Tymczasem do grudziądzkiego sanepidu docierają niepokojące dane ze szpitala o zatruciach dopalaczami. - Od początku roku mieliśmy 21 zgłoszeń - mówi Ewa Kamińska, zastępca dyrektora sanepidu. - W ubiegłym roku było ich 88.