Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grypa zaskoczyła NFZ. Lekarz nie ma czasu dla pacjenta

Listy Czytelnika
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Gdzie mam pójść w dzień z chorym dzieckiem do lekarza na NFZ - pyta nasza Czytelniczka, która bez skutku próbowała skorzystać z pomocy pediatry z gorączkującym chłopcem. Oto jej cały list.

To, że NFZ podobnie jak kilka innych instytucji w naszym kraju istnieje, by walczyć z bezrobociem, wiadomo od dawna. Nie dziwi mnie więc, że NFZ co roku zaskoczony jest sezonem grypowym i tym co się podczas niego dzieje. Że sam z siebie nie robi żadnych kontroli, a skargi sprawdza w procedurze strajku włoskiego. Ja mam po prostu pytanie: gdzie mam pójść w dzień z chorym dzieckiem do lekarza na NFZ?
Dlaczego pytam. Otóż w poniedziałek ok. godz. 13.00 zadzwoniono do mnie z przedszkola starszaka, że ma gorączkę - 38,6. Mąż poleciał po niego. Ja od razu zadzwoniłam do Dolmedu - tam jesteśmy zapisani (każdy ma wybrać jedną przychodnię, żeby się nie plątać po systemie), by zarejestrować go do pediatry. Najwcześniej dało się na... środę, na godz. 13.30. Jeśli na wtorek, to trzeba dzwonić o godz. 7.00 we wtorek. Zapisałam się na środę obiecując sobie, że będąc we wtorek w Dolmedzie odmówię środę. We wtorek dodzwoniłam się do Dolmedu o godz. 7.07 i ... miejsc już na wtorek nie było. Dowiedziałam się, że tego dnia przyjmują dwie panie doktor: jedna od 7.30, druga - od 14.00. Można podejść do którejś i zapytać się, czy przyjmie (!).

Zobacz też: Grypa we Wrocławiu. Tysiące chorych


Daliśmy rano kolejny raz lek przeciwgorączkowy i mąż z synkiem pojechali pytać panią doktor. Nikogo nie było w poczekalni, jakaś pani wyszła, że z dzieckiem do toalety i zaraz wraca do gabinetu. Mąż zdążył zapytać panią doktor: "Czy....?". Ta wysyczała, żeby wyjść i poczekać (na zadanie pytania?).
Siedzieli i czekali, aż syn z tej gorączki.... zasnął. No to mąż wziął go do auta i przyjechali do domu. Ja zaczęłam dzwonić po pediatrach, którzy jeżdżą po Wrocławiu z wizytami do dzieci, bo synek leżał z 39,6 na liczniku, więc drugie podejście o godz. 14.00 już nie wchodziło w grę.
Na cztery telefony: jeden pan doktor nie odebrał, jedna pani doktor powiedziała, że nie da rady dziś, jeden pan doktor podziękował, że dzwonię i strasznie spokojnym głosem poinformował, że ma poumawiane wizyty do piątku, więc może przyjechać w sobotę, jedna pani powiedziała, że dobra, dziś po 18.00 (jeżdżą do 22.00) - za 200 zł.
Oczywiście zawsze można po godz. 18.00 iść do pomocy wieczorowej i niedzielnej (ja w niedzielę z drugim synem na Ziemowita dowiedziałam się, że w moim rejonie dyżur pediatryczny jest przy Traugutta, następnym razem proszę tam się kierować).
Kłopot w tym, że pomijając zorganizowanie opieki dla chorego, lecz zaopatrzonego już w antybiotyk młodszaka, to wyprawa po godz. 18.00 z gorączkującym dzieckiem, gdzie w kolejce można spędzić 4 godziny (tyle nam z synem upłynęło w niedzielę w Ziemovicie przy ul. Ziemowita) mogło skończyć się spaniem nie wiem - na krzesłach czy w kącie poczekalni, ewentualnie na rodzicu.
Dodatkowo pamiętałam kilka historii wysłuchanych w Ziemovicie właśnie, jak mama z chorym dzieckiem nie mogła u siebie w przechodni zarejestrować pociechy do pediatry z braku miejsc (sezon w pełni, pani, lekarze chorują!), a gdy wieczorem któregoś dnia poszła na taki dyżur wieczorowo-świąteczny, okazało się, że nie ma pediatry, bo ...chory. A internista dziecka nie przyjmie.
Stąd moje pytanie jak na początku. Jak dostać się do pediatry na NFZ w sezonie grypowym, który zdarza się co roku i nie jest żadną tajemnicą, kiedy następuje?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Grypa zaskoczyła NFZ. Lekarz nie ma czasu dla pacjenta - Gazeta Wrocławska

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska