Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Sowiński - Wynik jest lepszy niż w snach

(jp)
Grzegorz Sowiński pierwszym trenerem PC SIDEn w lutym.
Grzegorz Sowiński pierwszym trenerem PC SIDEn w lutym. Lech Kamiński
Trener Polskiego Cukru SIDEn. - Nie przywiązuję się do nazwisk. Kto jest najbardziej przydatny dla drużyny, ten gra więcej.

- Gdy sześć kolejek temu wracałeś na stanowisko pierwszego trenera toruńskiego zespołu, to...
- Od razu powiem: nawet nie marzyłem o takim zakończeniu rundy zasadniczej. Sytuacja wydawała się bardzo zła. Mieliśmy dodatnie bilanse z zespołami, które miały dwa zwycięstwa więcej na koncie, z wszystkimi bezpośrednimi rywalami przegrywaliśmy bezpośrednie boje. Biorąc pod uwagę te wyniki byliśmy gdzieś na 10, 11 miejscu. Przestaliśmy się więc oglądać na innych i śledzić terminarz. Naszym celem było wygranie jak największej ilości spotkań. Nigdy bym nie przypuszczał, że kolejkę przed końcem będziemy prawie pewni gry w play off. W Lublinie presja już zeszła i graliśmy praktycznie o nic.

  • Twierdzisz, że wiele nie grzebałeś w taktyce i treningach, ale widać znaczą różnicę w stylu gry zespołu, reakcjach między koszykarzami.
    - Pierwszego dnia powiedziałem zawodników, że naszym jedynym hasłem jest: być razem. Nieważne, na którym miejscu w tabeli, nieważne w jak trudnym meczu, ale zawsze razem. Chciałem, żeby zespół zaczął grać na miarę swoich możliwości, a każdy zawodnik był zadowolony ze swojej roli. Podstawowe rzeczy to agresja i walka o każdą piłkę. Taktyka nie mogła być najważniejsza, ona miała jedynie kreować indywidualne możliwości koszykarzy. Powiem szczerze: niektóre zmiany były drastyczne, wręcz przeciwko ogólnym kanonom w koszykówce. Dziękuję drużynie, że je zaakceptowała bez mrugnięcia okiem i bardzo szybko się do tego zaadoptowała. Przy takiej grze nawet porażki we Wrocławiu i Lublinie ponosiliśmy po dobrej grze.

- Postawiłeś wyraźnie na Bartosza Bochno. To dobry strzelec z dystansu, a ty odkryłeś w nim bardzo dobrego obrońcę.
- Nie ma znaczenia, że ktoś wychodzi na parkiet w pierwszej piątce. Oczywiście, ilość minut Bochno świadczy najlepiej, że spełnia moje oczekiwania. Realizuje swoje zadania, do pewnych rzeczy dostał wolną rękę. To gracz ściśle zadaniowy i potrafi szybko adoptować się do nowych warunków. U nas nie ma przywiązania do nazwisk. Kto jest najbardziej przydatny, ten gra więcej.

- Czyli z Aleksa Perki wiele pożytku nie ma? Kreowany na gwiazdę zespołu u ciebie gra średnio 5 minut w każdym meczu.
- To efekt pasma kontuzji. Potencjał Perka ma ogromny, jego motoryka, skoczność, widowiskowość dają mu wielkie predyspozycje, także w defensywie jest bardzo skuteczny. Niestety, kolejne urazy, nawet te drobne, nie pozwalają mu prezentować tego potencjału.

- Może warto go przekonać, że latem lepiej odpocząć niż biegać z piłką w USA?
- Na to akurat nie miałem wpływu w poprzednim roku. Ale chyba jest to całkiem niezły pomysł.

- Na co stać toruński zespół w play off?
- Gramy o mistrzostwo. Stawka jest niesamowicie wyrównana i przewaga własnego parkietu jest żadna. Na razie realizujemy tegoroczne cele i absolutnie nie ma żadnej presji na drużynie. Swoje plany sobie ustaliliśmy we własnym gronie i tego się będziemy trzymać. Zapewniam kibiców, że ambicji nam nie brakuje.

- W play off PC SIDEN ma dwa poważne atuty: doświadczonych koszykarzy i jedną z najszerszych w I lidze ławek rezerwowych.
- Z tą ławką jest jeden kłopot. Na papierze nasz skład wygląda dobrze, ale pamiętajmy, że sporo zawodników dołączyło w trakcie sezonu. Druga kwestia, to kontuzje. Nie wskazując nazwisk, ani konkretnych urazów mogę powiedzieć, że kilku koszykarzy dziś mogłoby powiedzieć: dziękuję za grę, ale muszę się leczyć. Nie zrobili tego, bo bardzo chcą osiągnąć sukces z tym zespołem.

  • A sobie jakieś osobiste cele postawiłeś? W końcu od wyników w play off mogą zależeć twoje dalsze losy w koszykówce.
    - W poprzednim sezonie sam budowałem sobie wielką presję, teraz patrzę na to wszystko z dystansu. Wiele mnie nauczyła praca u boku Kijewskiego. Na temat koszykówki rozmawialiśmy długie godziny, w trakcie długich podróży analizowaliśmy ostatnie mecze i te dawniejsze. Dla mnie niezwykle cenne było poznanie filozofii koszykówki Kijewskiego, a wcześniej Jarosława Zyskowskiego. Poza tym, człowiek uczy się także na błędach innych. Właściwe wnioski chyba nawet lepiej wysnuć po niepowodzeniach niż po udanych działaniach. Dla mnie trener Kijewski jest wielkim autorytetem, bez względu na jego pracę w Toruniu.
Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska