Zbieranie grzybów wciąga, ale czy do tego stopnia, żeby odbierało ludziom rozum? - pyta Marta Wojtczak z Bydgoszczy, która kilka dni temu widziała sznur samochodów przy drodze prowadzącej z Bydgoszczy do Inowrocławia. - Przecież na tym odcinku w ogóle nie można się zatrzymywać! Las od jezdni jest oddzielony siatką, a grzybiarze przechodzą przez ogrodzenie! Niektóre auta zastawiły bramę! No i jak mogłaby przejechać tamtędy straż pożarna? Taka głupota jest niebezpieczna!
Sarna na drodze
Nasz Czytelnik widział na tej drodze (w pobliżu bydgoskiego lotniska) mężczyznę przeskakującego z wiaderkiem przez płot i nieco dalej kilka osób przy otwartej bramie do lasu.
Przeczytaj także:Takie zbiory to marzenie każdego grzybiarza!
- Tacy grzybiarze są dla nas utrapieniem - mówi Tomasz Okoński, rzecznik bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Na drodze pomiędzy Bydgoszczą a Stryszkiem nie wolno się zatrzymywać! Niestety, sporo aut w okresie grzybobrania parkuje za ciągłą linią!
Z kolei siatka ma chronić przed wtargnięciem zwierzyny na drogę. - A z bramy mogą korzystać drogowcy i leśnicy - dodaje Okoński. - Na pewno nie grzybiarze! Niektórzy tego nie rozumieją. Niszczą kłódki, otwierają bramy i zapominają o ich zamknięciu. Z tego powodu niedawno na drogę pomiędzy Bydgoszczą a Stryszkiem wbiegła sarna. Musieliśmy zagonić ją do lasu.
Bo przestraszone zwierzę samo nie potrafiło odnaleźć drogi. Stwarzało też spore zagrożenie - mogło dojść do wypadku.
- Ale to nie był jedyny taki przypadek - dodaje Tomasz Okoński. - Trzy dni temu widziałem grzybiarzy na obwodnicy Torunia. Przebiegali przez drogę w miejscu, gdzie samochody jadą dosyć szybko i wybrali skrót - przechodzili przez bramę. Nawet jej za sobą nie zamknęli!
Zdaniem rzecznika drogowców, grzybiarze podobnie zachowują się na obwodnicy Świecia.
Grzybki z poligonu
- W nadleśnictwie Gniewkowo wchodzą nawet na poligon - mówi Mateusz Stopiński, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. - Nie odstraszają ich tablice ostrzegające przed niebezpieczeństwem utraty życia lub zdrowia.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Bywa, że w poszukiwaniu prawdziwków wjeżdżają do rezerwatów przyrody (np. w nadleśnictwie Włocławek).
Niektórzy, pomimo wyraźnych zakazów, odwiedzają lasy uszkodzone przez tegoroczne silne wiatry.
- To może być bardzo niebezpieczne, bo dotąd trwa usuwanie poprzewracanych i połamanych drzew - mówi Stopiński.
Wichura zniszczyła las np. w nadleśnictwie Cierpiszewo i tam ginie sporo zakazów wjazdu.
- Niektórzy myślą, że jeśli nie ma tablicy, to mogą zbierać grzyby - mówi Stopiński. - Są w błędzie.
Zablokowali remont
Z kolei w nadleśnictwie Włocławek, pomimo tablic dotyczących zakazu wjazdu na remontowaną drogę i wytyczenia objazdu, grzybiarze uniemożliwili pracę ekipie budowlanej.
- Stanęli autami na drodze, która miała być naprawiana - wyjaśnia rzecznik leśników.
Brak rozsądku stanął na drodze także samochodom wywożącym drewno w nadleśnictwie Bydgoszcz.
Zastawianie szlabanów (podnoszonych np. podczas pożarów) jest częstym zjawiskiem. Ale nie oznacza to, że strażnicy leśni będą przymykać oko na taką bezmyślność.
- Zwykle stosują oni pouczenia, ale w przypadkach, gdy bezmyślność grzybiarzy może zaszkodzić innym, to nie obejdzie się bez mandatu - mówi Mateusz Stopiński.
Podczas ostatniego wysypu grzybów sypnęło także mandatami - najczęściej w wysokości 200 zł, choć maksymalnie może to być nawet 500 zł.
Czytaj e-wydanie »