We wtorek rano kobieta położyła się na zerwanej siatce, którą ogrodzono jej stoisko. - Nigdzie się nie wyniosę! - na zmianę zanosiła się płaczem i krzyczała Hanna Suszyńska. Siedziała na zerwanym, leżącym na jezdni ogrodzeniu. Zareagowała w ten sposób, gdy kolejny raz pracownicy administracji próbowali uniemożliwić jej sprzedaż kwiatów i zniczy.
Przeczytaj także: Grudziądz. Gorąco na targowisku przy cmentarzu. Interweniowała policja
Hanna Suszyńska to jedna z osób handlujących przy grudziądzkimcmentarzu, które nie przyjęły warunków nowych umów zaproponowanych przez Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Nieruchomościami. O konflikcie wielokrotnie pisaliśmy na łamach portalu pomorska.pl. Przypomnijmy, że spór o prawo do handlu między grupą kupców a administracją trwa już od lata, a teraz zajmuje się nim sąd.
Kilkanaście interwencji
(fot. Piotr Bilski)
Do podobnych incydentów na targowisku przy cmentarzu dochodziło przez cały świąteczny weekend. W tym czasie kilkanaście razy interweniowała tu policja i ochrona wynajęta przez Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Nieruchomościami. Za każdym razem z tego samego powodu: handlowcy chcieli sprzedawać kwiaty i znicze, a pracownicy MPGN-u starali się im to uniemożliwić i dostęp do stoiska zasłaniali siatką ogrodzeniową.
Gdy we wtorek doszło do kolejnego incydentu, zareagował poseł Janusz Dzięcioł, który w pobliżu kwestował na odnowę zabytkowych nagrobków. Jak twierdzą świadkowie, załagodził sytuację na miejscu, telefonował do prezydenta miasta, prezesa MPGN, szefa policji.
- Nie mogłem pozwolić, aby takie sceny rozgrywały się przy cmentarzu we Wszystkich Świętych - mówi Janusz Dzięcioł. - Nie potrafię od ręki rozstrzygnąć sporu. Zresztą tym zajmuje się już sąd. Jedno jest jednak pewne: ta sprawa ciągnie się za długo. Jeśli potrzeba mediatora, mogę podjąć się tej roli.
Czytaj e-wydanie »