Pisaliśmy o Hucie, gdzie bobry zatkały rzeczkę Krówkę. Rolnicy mają ich już dość. Podtopione są pola i łąki, a nawet - tak było w styczniu - droga w centrum wsi. Bo bobry nie budują tam i żeremi tylko na rzece, również w przepustach pod drogami. Wcale nie unikają ludzi. W Hucie ścinają osiki tuż pod oknami domów mieszkalnych i spławiają je do odległych o kilkaset metrów przepustów. W miejscowości Sokole - Kuźnica nad Zalewem Koronowskim bobry ścinają drzewa obok leśnictwa, w Tuszynach (na zdjęciu) - w pobliżu domów.
Tamy też chronione
Rolnicy próbują niszczyć tamy i żeremia, choć ustawa o ochronie przyrody głosi, że - chronione prawem są nie tylko same bobry, również wznoszone przez nie budowle. Potrzebne są na to zezwolenia. Zniszczenie tamy nic nie daje, bobry szybko je odbudowują.
Co robić?
To pytanie zadają sobie nie tylko mieszkańcy Huty. Według danych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy - największe szkody odnotowuje się w powiatach brodnickim (19 proc.), lipnowskim (16 proc.), nakielskim (11 proc.), świeckim i tucholskim (po 10), włocławskim (7).
Powiat bydgoski pod względem zgłoszonych szkód - według Regionalnej Dyrekcji Ochrony Przyrody w Bydgoszczy jest na szarym końcu.
Z braku laku dobra sosna
Wszyscy wiedzą, że bobrów jest już za dużo. Że czynią coraz większe szkody. Ścinają już nie tylko drzewa liściaste, w tym także te najtwardsze - dęby i buki. Także iglaste - sosny i świerki. - Bóbr kojarzył się z czystą wodą. Dziś spotkać go można w czymś, co jest już ściekiem - mówi Maciej Karolak z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. - Już w roku 2008 było wystąpienie do ministra o zdjęcie ochrony z bobra. Nie wyraził zgody. Bo bóbr jest na liście priorytetowej Unii Europejskiej. Takiej zgody więc nigdy nie będzie. Bóbr będzie więc nadal chroniony.
Sporadycznie resort ochrony środowiska wyraża zgodę na odstrzał tych zwierząt. Tak było w czasach powodzi w gminach nadwiślańskich, gdzie bobry drążąc gniazda niszczyły wały. Często jednak w krótkim czasie bobrów było tam więcej, niż wcześniej. - Moim zdaniem nie tędy droga - mówi Maciej Karolak. - Lepiej zabezpieczyć wały tak, by bóbr nie był w stanie ich zniszczyć.
A co mogą zrobić rolnicy z Huty? Nikt nie zgłosił w RDOŚ żadnych szkód bobrowych...