Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I po co kopać się z koniem!? - komentuje Tomasz Malinowski

TOMASZ MALINOWSKI
trener bydgoskiego Zawiszy.
trener bydgoskiego Zawiszy. fot. Paweł Skraba
Doigrał się nasz pan trener Maciej Murawski. Pisałem już raz w tym miejscu, że szkoleniowiec powinien powściągnąć się nieco w głośnym i publicznym wyrażaniu swoich opinii na temat pracy sędziów.

Zgadzamy się panie Macieju w jednym: pracy bardzo lichej. Sędziowie na tym poziomie rozgrywek, tu potwierdzam, są słabi! Artur Mital z Ciechanowa ani go nie zawyża, ani też w miernocie się nie tonie. O ile sobie przypominam, takiego go wyhodował inny gwizdek rodem z tej samej miejscowości o obowiązujących inicjałach M.M. Więc czego się tutaj wielkiego spodziewać. Siedziałem nie tak dawno w towarzystwie obserwatora PZPN, który jak na dłoni widział co wyrabia sędzia Matyniak z Kalisza. Bazgrał coś w notesie, ale twarz miał rodem z filmów o Buster Keatonie. Cóż dobrali się: słaby rozjemca i wspaniałomyślny recenzent.

Przywołam więc panie trenerze słynne powiedzenia Wojciecha Łazarka. Klasyk powtarzał: "Ja się z koniem kopać nie będę". A pan poszedł w zaparte i teraz podkowa się na pana plecach odciśnie. Po co? Proponuję zatem skorzystać raczej z japońskiej przypowieści pt. "Trzy małpki"; jedna zasłania sobie oczy, druga usta, a trzecia uszy. Klub i drużyna już wiele straciły; kibiców, teraz pana bo nie mam wątpliwości, że kara dyscyplinarna i finansowa czeka murowana. Pan jest bardziej potrzebny zespołowi aniżeli dyscyplinarnej komórce PZPN.

Wróćmy jednak na boiska. W tej kolejce tak się złożyło, że nasz kwartet grał z rywalami, no powiedzmy, średniej klasy. Olimpia, Elana i Zawisza rozgrywały mecze nawet ze słabeuszami. Chojniczanka gościła Czarnych, którzy z wyjazdów zgarnęli 12 pkt. Tak czy inaczej wszystkie drużyny były murowanymi faworytami. Na wysokości zadania stanęła jedynie Olimpia, której, co jest już tradycją, wystarczył kwadrans, by powalić Tura. Konkurenci musieli zadowolić się remisami. Motywy boiskowej niemocy były w każdym z przypadków inne. Na Gdańskiej, jak wynika z wywodów szkoleniowca, wygrana Zawiszy była nie w smak sędziom. W Chojnicach miejscowym napastnikom zabrakło zimnej krwi. W Zielonej Górze credo zespołu Elany brzmiało: pół żartem, pół serio i gospodarze otrzymali dwa niespodziewane prezenty.

Nic zatem dziwnego, że w tabeli, szczególnie górnej jej połówce, zrobiło się ciasno. Rywalizacja w rundzie jesiennej wkracza tymczasem w decydującą frazę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska