Kieraj przypomina, że w latach 2005/2006 kilkakrotnie składał podczas sesji interpelacje w sprawie przejęcia przez ratusz budynków po PKP przy ul. Magazynowej. Jego zdaniem, przypominało to rzucanie grochem o ścianę.
Do przetargu nie stanęli
- Moje pierwsze wystąpienie, w 2005 roku, dotyczyło obiektu po przedszkolu. Otrzymałem wówczas odpowiedź z ratusza, że adaptacja budynku na mieszkania będzie zbyt droga. Wyliczono, że w każdy metr kwadratowy trzeb byłoby zainwestować dwa i pół tysiąca złotych. Doszłyby też koszty zakupy domu - przypomina radny. Dodaje również: - Moim zdaniem, budynek można było przejąć od PKP za długi.
Także w 2005 roku Kieraj zaproponował, by ratusz zainteresował się innym budynkiem po PKP, tzw. protezownią przy Magazynowej. - Właścicielem był już wówczas Urząd Marszałkowski. W rozmowy z marszałkiem zaangażował się radny wojewódzki Bolesław Szulc. Pojawiły się różne propozycje nabycia budynku, nawet bezpłatnie. Miasto nie chciało z nich skorzystać. W końcu obiekt wystawiono na przetarg, do którego ratusz nie stanął - zauważa Kieraj.
Protezownię kupił prywatny inwestor. Jest już wyremontowana. Powstało w niej 12 mieszkań, które chce nabyć miasto. - Zaskakująca jest cena metra kwadratowego. Mówi się o dwóch tysiącach siedmiuset złotych. Cztery lata temu, gdy opozycja sugerował adaptację budynków przy Magazynowej, miastu nie opłacało się zainwestować porównywalnych kwot. Moim zdaniem, te koszty były z pewnością niższe. Przecież prywatna firma, to nie instytucja charytatywna. Musi na tej transakcji zarobić - kalkuluje radny.
To nie tak...
Alicja Sobczak, naczelnik wydziału gospodarki lokalowej ratusza potwierdza, że radny Kieraj składał interpelacje w sprawie nieodpłatnego przejęcia budynku po protezowni. Był on jednak cały czas własnością kolei. - Skontaktowaliśmy się więc z PKP, a tam odpowiedziano nam, że możemy stanąć do przetargu. Nie zrobiliśmy tego, bo nie mieliśmy pieniędzy - komentuje pani naczelnik.
Urzędniczka przypomina, że wykupy mieszkań przez miasto i wynajmowanie ich osobom z list, to normalna praktyka. Lokale wpierw nabywano od spółdzielni. Zapytania kierowano też do deweloperów, ITBS-u, a także innych prywatnych inwestorów. - Dlatego negocjujemy z firmą, która wyremontowała budynek przy Magazynowej. Oferuje ona na sprzedaż dwanaście mieszkań. Czy je kupimy? Decyzja jeszcze nie zapadła. Na pewno nie zapłacimy za metr kwadratowy więcej niż trzy tysiące złotych - twierdzi Alicja Sobczak.
