Odrzucone zostały przez projektantów i inwestora obwodnicy wnioski mieszkańców gminy Inowrocław. Chcą oni, żeby w Turzanach, Miechowicach, Kruszy i ewentualnie w Balinie powstały przejazdy, mogą to być wiadukty, które ułatwią dojazd do miasta.
Od Lecha Skarbińskiego, wójta gminy "Pomorska" dowiedziała się, że wieś nie zamierza rezygnować. Jeśli wnioski nie zostaną przyjęte, rozpocznie protest polegający na blokowaniu dróg.
Zdumiewające stanowisko
Stanowisko mieszkańców gminy budzi zdumienie Ryszarda Brejzy. - Dlaczego kwestia trzech lub czterech przejazdów, które służyć mają głównie jako dojazd do pól dla rolników może zadecydować o losach całej inwestycji? - zastanawia się włodarz.
Zdaniem Brejzy, protesty mogą spowodować przesunięcie realizacji tej kluczowej dla miasta i okolicznych gmin inwestycji na odległe lata. Dolewają przysłowiowej oliwy do ognia, bo wątpliwości budzi już sam harmonogram prac przedstawiony przez inwestora - Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. -
Wspaniale będzie, jeśli budowa trasy rozpocznie się w przyszłym roku. Jednak według mnie, działania gminy wiejskiej sprzyjają "czarnemu scenariuszowi", oddalającemu od nas tę inwestycję - mówi prezydent.
Rejon dostanie po nosie
Obwodnica to szansa nie tylko dla Inowrocławia, ale i całego rejonu. Przerażenie Brejzy budzi: - Nieumiejętność myślenia kategoriami szerszymi, związanymi z zapewnieniem warunków rozwoju dla naszej części województwa. Trasa spowoduje ożywienie gospodarcze rejonu i przyciągnie inwestorów.
Brejza obawia się, że protesty mieszkańców gminy mogą wyeliminować inwestycję z planów rządowych. Może to spowodować zastój gospodarczy i wzrost w naszym rejonie. Na dodatek, nie zmaleje liczba aut przejeżdżających przez inowrocławskie ulice przez co miasto może utracić status gminy uzdrowiskowej.
Prezydent ma obowiązek bronić interesów mieszkańców Inowrocławia i taki sam obowiązek spoczywa na wójcie gminy. Dlatego zamiast straszyć się protestami, zarzucać sobie zbyt wąskie spojrzenie na problem, lepiej, dopóki jest jeszcze czas, znaleźć wspólnymi siłami złoty środek. Tym bardziej, że zwolennicy budowy trasy są po jednej i po drugiej stronie.