Od razu trzeba też dodać, że podczas ostatniej sesji podjęto jeszcze jedną podobną uchwałę. Radni zdecydowali, że Inowrocław wystąpi też ze Stowarzyszenia Zdrowych Miast Polskich z siedzibą w Łodzi.
Nie było korzyści
- Kto reprezentował nasze miasto w stowarzyszeniu zdrowych miast i czy pozostawił jakieś sprawozdanie? - pytał w trakcie sesji radny Jacek Olech.
Przedstawicielem Inowrocławia był Jacek Tarczewski. Nie jest on już jednak radnym miejskim.
W stowarzyszeniu powstał więc wakat. Zgodnie z przepisami, Tarczewski nie musiał przygotować żadnego sprawozdania ze swej działalności. W ratuszu dokonano natomiast analiz i zauważono, że miasto z udziału w stowarzyszeniu nie ma żadnych korzyści.
Duży może więcej?
- Dziwię się, że nie można było prowadzić skutecznie działalności związku kujawsko-pałuckiego. Przecież to my powołaliśmy go do życia, bo podobno duży może więcej. Miasta i gminy wspólnie miały zdobywać unijne środki. Założenia były szczytne, a wyszło, jak zawsze - takie stanowisko w sprawie Kujawsko-Pałuckiego Związku Miast i Gmin przedstawił radny Andrzej Kieraj.
Wiceprezydent Ireneusz Stachowiak tłumaczył, że związek miał dążyć do realizacji wspólnych inwestycji. Jego przedstawiciele jeździli nawet we wspólnych sprawach do Warszawy. Szybko jednak idea związku zaczęła podupadać, a burmistrzowie i wójtowie przestali brać udział w kolejnych spotkaniach.
- Skoro nie było zainteresowania współpracą, prezydent Inowrocławia podjął decyzję o wystąpieniu miasta ze związku - dodał Stachowiak.
- Przykre to, że ci co byli ojcami chrzestnymi związku nie popisali się i nie potrafili doprowadzić do sukcesu. Być może prezydent skierował tam złych wojowników, a może partnerzy byli nie tacy jak trzeba. Utopiliśmy w tym związku nasze pieniądze - skwitował radny Olech.
Sytuację próbował ratować Tomasz Marcinkowski przewodniczący rady, który stwierdził: - Życie samorządu, nie jest pasmem samych sukcesów.