Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Integracja - tak, asymilacja - nie. Każdy Cygan musi utożsamić się z środowiskiem, w którym jest

Roman Laudański [email protected]
Na planie: Tadeusz Bosman Krzyżanowski i Paloma Mirga grająca młodą Papuszę.
Na planie: Tadeusz Bosman Krzyżanowski i Paloma Mirga grająca młodą Papuszę. Marlena Krzyżanowska
- Nie możemy stracić swojej cygańskości. Jeśli ją stracimy, to kim będziemy? Nikim - mówi Tadeusz Bosman Krzyżanowski z Bydgoszczy.

O Romach, Cyganach jest coraz głośniej za sprawą filmu i książki o Papuszy, cygańskiej poetce, która ostatnie lata życia spędziła w Inowrocławiu i tu została pochowana. Na ekrany kin wchodzi film "Papusza". Zagrało w nim m.in. kilkunastu Romów z Bydgoszczy. Jedna z ról - Tonia, ojczyma Papuszy - przypadła Tadeuszowi Bosmanowi Krzyżanowskiemu. Niedawno w inowrocławskiej Bibliotece Miejskiej odbyła się też promocja książki "Papusza" autorstwa Angeliki Kuźniak. Na spotkaniu pojawił się Bosman z żoną. Opowiadał nie tylko o Papuszy, ale i Romach, Cyganach.

Zaraz, zaraz, tylko skąd ten "Bosman"? - Bosman to moje cygańskie imię. Pracuję w szkole, kiedy ktoś przyjdzie, to nie pyta o Tadeusza, tylko o Bosmana - uśmiecha się.
No i jak ich nazywać: Cygan czy Rom? - Jeżeli rozmawiam po romsku - to Rom. A kiedy mówię po polsku, to Cygan, tak mówiło się przez lata. Cygan, Rom, to jedno słowo - tłumaczy Bosman. - A kiedy mówią o nas źle, to jaka różnica czy powiedzą: ty Cyganie czy ty Romie?

Przeczytaj także: Papusza: - Gdybym nie nauczyła się czytać i pisać - byłabym szczęśliwa
Dwa lata temu zaczęły się castingi do filmu "Papusza" nakręconego przez reżyserskie małżeństwo Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze. Ekipa przyjechała także do Bydgoszczy. Bosman żartuje, że chciał wtedy nawet dopłacić, żeby tylko zagrać. Najchętniej przy koniach.
- Ten film to nasze cygańskie szczęście - Bosman nie kryje radości. - My, Cyganie, bardzo mało wiemy o naszej historii. Jak ona ma przetrwać? Nikt jej nie zapisywał. Opowiadamy, słuchamy starszych. Ja, 43-letni chłop sam ją ciągle poznaję. A nasze dzieci wiedzą jeszcze mniej. Dlatego film jest gwiazdką z nieba.
W ekipie filmowej zabrakło statystów do sceny rozstrzeliwania Cyganów (akcja rozgrywa się także w czasie wojny).
- Pomyślałem, trudno. Mogę być rozstrzelany, żeby tylko zagrać w tym filmie - wspomina Bosman. Podczas zdjęć próbnych zaproponowali mu inną scenę - kłótni. Wypadł dobrze przed kamerą i dostał wiadomość, że będzie grał Tonia - ojczyma Papuszy, swojego pradziadka.

Zagrali spontanicznie, z serca. Improwizowali, grali przecież siebie. Był scenariusz, którego nie czytali. Gdy kręcili scenę sprzedaży Papuszy Dyźkowi, to mniej więcej ustalili słowa. Na koniec przybili rękę, ale Bosman zapewnia, że to nie jest zły gest. Same emocje. Filmowe sceny były życiowe. Czyż nie było napadów na Cyganów, kiedy handlowali? Musieli uciekać albo się bić.
Na planie pracowało 150 Cyganów. Nic nie zginęło. To tyle, jeśli chodzi o stereotyp Cygan-złodziej. Cyganie mówią, że zawsze będą tacy, którzy wróżą i czasami kradną. A Polacy nie kradną? Gdzie Niemcy szukali swoich samochodów? W Polsce. Niemiło było tego słuchać.

Kiedy Papusza kradła kury, zwykła mawiać: pan Bóg stworzył dużo kurek, dla Cyganów też wystarczy.
Jeżeli w stereotypowym myśleniu Cyganie nic innego nie robią, lub - jak mówią niektórzy - tylko kradną, to każdy złodziej w końcu ląduje w więzieniu. A ilu z nich siedzi? Niewielu. W całej Polsce jest ponad 20 tys. Romów. W Bydgoszczy na czterystu może dwóch siedzi.
Ludzie pytają ich: z czego żyjecie? Odpowiadają: z handlu. Wszyscy, czy to obwieszeni złotem, jeżdżący drogimi samochodami czy budujący domy oraz ci, co żyją skromnie - handlują. Czym się da.

U Romów największą karą jest skalanie, czasowa kara. Skalana osoba nie może usiąść przy jednym stole z rodziną. Nawet w święta nie może przełamać się opłatkiem.

Uczestników spotkania w inowrocławskiej Bibliotece Miejskiej interesuje też ukaranie Papuszy przez Cyganów. - Szczerą prawdę mówię: nie słyszałem złego słowa o Papuszy, którą szanuję jak ciotkę - zarzeka się Bosman. - Od starszych Romów, moich Cyganów nigdy nie usłyszałem na nią złego słowa. W tamtych latach myśleli, że zdradza ich, bo w książce Ficowskiego pojawiło się ileś przetłumaczonych słów. To żadna zdrada.

Bo największą tajemnicą Romów był język. Ale dziś są już słowniki. Mają też inne tajemnice, którymi nie chcą się dzielić. Dopóki będą je mieli, dopóty będą prawdziwymi Cyganami.
Bosman: - Starym Cyganom, w tamtych czasach mogło się wydawać, że Papusza ich zdradziła. Żyje rodzina Papuszy w Inowrocławiu, w Świeciu też. Zawsze jest dobrze wspominana.

U Romów największą karą jest skalanie, czasowa kara (w poważniejszych sprawach król Cyganów może wyznaczyć ją na 5 czy 10 lat). Nie mają więzień. Skalana osoba nie może usiąść przy jednym stole z rodziną. Nawet w święta nie może przełamać się opłatkiem. A kiedy kończy się kara - wszystko wraca do normy. A karę, czy to młody czy stary, Cygan musi odbyć.

Podczas wieczoru autorskiego w Inowrocławiu ludzie pytali o wcześniejszy pochówek Papuszy na innym cmentarzu. Czy to była kara? Bosman zapewnia, że sprawę zbada.
- Kiedy Cyganie jeździli taborami i umierali - byli chowani w różnych częściach kraju. Teraz rodziny - w myśl powiedzenia Kargula: "nasza ziemia - dobra ziemia" gromadzą kości do kości, niech spoczywają razem. Papusza zmarła przed innymi krewnymi z rodziny. Jej ojczym był pochowany poza Inowrocławiem. Później rodzina ekshumowała Papuszę oraz jej ojczyma i pochowali ich w jednym grobie na drugim cmentarzu w Inowrocławiu. - To nie była żadna kara - zapewnia.

W Bydgoszczy mieszka ok. 400 Romów. Podobnie we Włocławku. Mniejsza grupa w Świeciu, Koronowie, Tucholi. Może dwie - trzy rodziny zostały w Toruniu. W Inowrocławiu, Ciechocinku, Aleksandrowie Kujawskim. Duża grupa w Chojnicach. Jedna rodzina w Nakle.

W 2005 roku powstało Stowarzyszenie Romów w Bydgoszczy. Zaczęli uczestniczyć w projektach rządowych. Dostali pieniądze na zakup podręczników i przyborów szkolnych dla romskich dzieci. Przeszkolili się z pozyskiwania funduszy europejskich. Pieniądze potrzebne są na edukację, szkolenia zawodowe, świetlice.

Bosman, jego żona Marlena i kuzynka Ania jako asystenci edukacyjni pomagają 62 romskim dzieciom w Bydgoszczy. Kupują książki, (tornistry finansowane są przez PCK w Bydgoszczy z programu rządowego), pomoce dydaktyczne i opłacają dodatkowe zajęcia szkolne, wyjścia do kina, teatru i wycieczki, które są finansowane z osobnej subwencji oświatowej na dzieci romskie.
- Dlaczego starszy Cygan nie ma wykształcenia? Może w taborach jeździł, nie miał możliwości chodzenia do szkoły. Nie można wszystkich traktować równo - mówi. Przestrzega, że można też zdobyć wiedzę i stracić romskie tradycje.

- Nie możemy stracić swojej cygańskości. Jeśli ją stracimy, to kim będziemy? Nikim. Jesteście Polakami. Pojedziecie do Wielkiej Brytanii i tam wam powiedzą, żebyście wyrzekli się polskości? Czy to zrobicie? - pyta.

W naszym regionie uczy się ponad 90 procent cygańskich dzieci. - Jeśli dzieci nie miały książek, tornistrów, zeszytów, to nie chciały chodzić do szkoły. Jak się miały uczyć? Teraz, kiedy przychodzi wrzesień, dzieci do mnie dzwonią: wujek, kiedy dostaniemy książki i tornistry, bo do szkoły chcemy iść - opowiada Bosman. - Cyganie nie znają takiego życia, że można chodzić do pracy i z tego się utrzymać. Handlują. Jeśli przez 200 czy 500 lat tak żyliśmy, to jak zmienić mentalność? Dopiero otwierają się oczy. Rodzice mówią dzieciom: uczcie się, bo co będziecie robić w życiu? Handlować patelniami? Wróżyć?
Handel kończy się jak wszędzie. Są supermarkety. Trzeba myśleć o pracy. O nauce. Ojciec Bosmana pracował w elektrociepłowni. Dziadek stróżował na betoniarni, w której wcześniej pracował pradziadek. Wujek rozwoził mleko w "Zachemie". Bosman pracuje jako asystent edukacji romskiej dla romskich dzieci.

Kiedy Cyganie jeździli z taborami, handlowali, prosili o jedzenie i pieniądze. Dzisiaj do Polski przyjeżdżają Cyganie z Rumunii. - Nie oceniamy dobrze nachalnego żebranie na ulicach - komentuje Bosman. _- Przecież to jest biznes. Zbierają je dla swoich szefów. W taborach prosiliśmy o jedzenie i pieniądze na życie. A dla nich to biznes. A zła opinia idzie także na nas, polskich Cyganów.
- Jesteśmy otwarci na integrację. Razem mieszkamy - w Polsce, Europie i na całym świecie. Każdy Cygan musi utożsamić się z środowiskiem, w którym jest. Polscy Cyganie są katolikami, rosyjscy - wyznawcami prawosławia.
Natomiast nie zgodzą się na asymilację.
- Jeśli się zasymilujemy, to już nas nie będzie. W Polsce będziemy spolszczeni, a w Rosji - zruszczeni, a w Niemczech - zniemczeni. Dlatego integracja - tak. Na to jesteśmy otwarci. Jesteśmy partnerami do rozmów i pracy. Nie jesteśmy roszczeniowi. Wiele rzeczy zrozumiemy. My już jesteśmy w XXI wieku.

Bosman pokazuje zdjęcia. Na jednym z nich są szopy, w których mieszkają Cyganie na Słowacji. W Polsce nie ma takich miejsc.
- Polscy Cyganie już są w Europie, mamy takie same prawa, chroni nas konstytucja. Czy na Słowacji tak jest? Za dwadzieścia lat może być u nas tylko lepiej. Integrujemy się, ale nie asymilujemy - przypomina Bosman. - Musimy się poznawać. Trochę miejsca, także dla nas. Potrzebny jest dialog. Jesteśmy Polakami, to zawsze podkreślam, nasze nacje muszą się dotrzeć, żeby razem żyć.

Więcej wartościowych tekstów na www.pomorska.pl/premium

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska