Pan Maciej (dane do wiadomości redakcji) jesienią 2007 roku kupił laptop w toruńskim salonie "Domaru".
W serwisie
- Sprzęt kosztował trzy tysiące złotych - opowiada nasz Czytelnik. - Po ponad roku laptop przestał działać. Skontaktowałem się z centrum serwisowym i okazało się, że laptop był dwukrotnie serwisowany, zanim go kupiłem. Pierwsza naprawa była wykonywana od 27 marca do 13 kwietnia 2007, a druga - od 27 sierpnia do 4 września 2007. Tymczasem laptop kupiłem 30 października 2007!
Odrzucona reklamacja
Pan Maciej postanowił reklamować sprzęt z tytułu niezgodności towaru z umową. Domagał się zwrotu gotówki. - Reklamacja została jednak odrzucona - mówi nasz Czytelnik.
Pan Maciej cytuje fragment pisma otrzymanego od "Domaru": "Fakt, że komputer był dwukrotnie w naprawie przedsprzedażnej nie dyskwalifikuje go do sprzedaży jako towar nowy, albowiem nie był on używany ani nie został wcześniej sprzedany żadnemu klientowi. Usterki stwierdzono podczas prezentacji towaru i po stwierdzeniu braku prawidłowego działania sprzęt przekazano do naprawy przedsprzedażnej w autoryzowanym serwisie. W przypadku wykonania naprawy przedsprzedażnej w serwisie wyznaczonym przez producenta brak podstaw do twierdzenia, że po wykonaniu naprawy towar jest wadliwy. Autoryzowany serwis gwarantuje fabryczną sprawność urządzenia, które przez producenta nadal traktowane jest jako nowe, objęte gwarancją, dlatego nie ma obowiązku informowania konsumenta o wykonanych naprawach przedsprzedażnych".
- Poinformowano mnie również, że kupiony przeze mnie laptop miał "pełną wartość handlową", a gwarancja zaczęła biec od 31 października - dodaje pan Maciej.
Dwie propozycje
Nasz Czytelnik poprosił nas o interwencję w tej sprawie. Skontaktowaliśmy się z centralą "Domaru" w Bydgoszczy.
Problem udało się rozwiązać praktycznie od ręki. - Mimo że nie poczuwamy się do winy, ponieważ za naprawę przedsprzedażną odpowiada producent, proponujemy temu panu wymianę sprzętu na nowy lub zwrot pieniędzy - poinformował Piotr Jaworski, szef marketingu firmy "Domar".
Pan Maciej zdecydował, że chce otrzymać pieniądze. - Bardzo dziękuję "Pomorskiej" za interwencję - mówi. - Dzięki Waszej pomocy sprawa zakończyła się po mojej myśli.