Spis treści
- Mieszkam na wsi od urodzenia i takiej inwazji kleszczy, jak w tym roku, nie widziałam jeszcze nigdy! - ostrzega mieszkanka powiatu świeckiego.
Czytelniczka uważnie obserwuje swojego siedmiomiesięcznego psa, bo rok temu straciła suczkę z powodu babeszjozy, choroby przenoszonej przez kleszcze. - To była 17-letnia psina, która prawie nie oddalała się od domu. Raz na trzy miesiące wmasowywałam jej w kark kropelki, które miały odstraszać kleszcze, jednak okazały się nieskuteczne. Kleszcz wbił się jej w pachwinę pod tylną łapą, był już duży, gdy go znalazłam.
Choroba psa rozpoczęła się od dreszczy. - Potem doszedł brak apetytu i ogólna apatia. Weterynarz pobrał psu krew i szybko orzekł, że to babeszjoza. Nie dawał wielkich szans ze względu na wiek psa i stopień zaawansowania choroby. Niestety, miał rację. Trzy dni później mój pies już nie żył.
Czegoś takiego w lutym jeszcze nie było
Kolejny pies Czytelniczki jest zabezpieczany przed kleszczami bez przerwy. - Weterynarz uczulił mnie na to, że od kilku lat kleszcze żerują przez cały rok. Potrzeba długich i potężnych mrozów, żeby ograniczyć ich populację, a takich temperatur w Polsce nie odnotowuje się od kilku lat. Dlatego mój piesek cały czas nosi obrożę przeciw pasożytom – mówi Czytelniczka.
Mimo to w tym roku Czytelniczka zdjęła już z niego wiele kleszczy. - Byłam w szoku, gdy w połowie lutego zobaczyłam na nim cztery kleszcze. Okazało się, że codziennie przynosił kolejne: cztery, sześć, a nawet osiem. Znajdowałam je też w legowisku. W tym roku kleszcze są wyjątkowo duże. Czegoś takiego nie widziałam nigdy i boję się, co to będzie, jak zrobi się jeszcze lepiej.
- Niestety, początek tego roku jest przerażający – przyznaje Jarosław Pająkowski, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Nad Dolą Wisłą. - Mój pies, również zabezpieczony przed pasożytami, po jednym spacerze miał około dwudziestu kleszczy wokół karku. Czegoś takiego w lutym jeszcze nie było.
Wysoka wilgotność sprzyja kleszczom
Przyczyn może być wiele. - Bardzo łagodna zima i mocno zubożona populacja konsumentów kleszczy, np. kuropatw, które na otwartych przestrzeniach, np. łąkach, zjadały wiele kleszczy, a teraz nie ma kuropatw, więc kleszcze rozmnażają się na potęgę – mówi Pająkowski.
Do tego dochodzi wysoka wilgotność powietrza. - Optimum do rozwoju kleszczy wynosi ok. 80 proc. - podaje Ministerstwo Zdrowia.
- Tymczasem luty 2024 roku przejdzie do historii jako najbardziej wilgotny i jednocześnie jako drugi najcieplejszy w od 1946 roku – mówi Bogdan Bąk, bydgoski synoptyk. - Norma opadów miesięcznych została przekroczona trzykrotnie.
Upodobanie kleszczy do wysokiej wilgotności dowodzą m. in. dane o zachorowaniach ludzi na boreliozę, monitorowane przez Państwową Inspekcję Sanitarno-Epidemiologiczną. - W 2018 roku bardzo gorące i suche miesiące spowodowały spadek zachorowań na boreliozę w centralnej Polsce. Największy - o 32,5 proc. (z 545 w 2017 r. do 368 przypadków w 2018 r.) - odnotowano w województwie kujawsko-pomorskim.
Forma zabezpieczenia zależy od pacjenta
Przypadki zachorowania zwierząt na babeszjozę nie są monitorowane. Pierwszy w Polsce został odnotowany w 1964 roku, kolejne w 1994 r. w rejonie Warszawy. - Od 1995 roku inwazja babeszjozy stopniowo objęła kolejne rejony kraju i jest w tej chwili jednym z poważniejszych problemów nauki o pasożytach w weterynarii – ostrzega Polska Akademia Nauk.
Na rynku jest szereg preparatów przeciwko kleszczom: tabletki, kropelki, spraye, obroże, a nawet urządzenia z ultradźwiękami, mającymi odstraszać kleszcze. Które są najskuteczniejsze?
- To zależy od pacjenta – odpowiada Agnieszka Skubisz, weterynarz z Inowrocławia. - Na przykład na psie długowłosym obroża nie zadziała. Jak ktoś ma małe dzieci, obroża też nie jest wskazana. Ja jestem fanką tabletek, choć była w internecie fala hejtu, że zabijają. Jednak moim zdaniem są najlepsze: smaczne i skuteczne.[/cyt]
