https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Izbica Kujawska. Gimnazjalista uratował życie czteroosobowej rodzinie

BARBARA SZMEJTER [email protected]
Cała II a z Gimnazjum w Izbicy Kujawskiej jest z Darka (w środku) bardzo dumna
Cała II a z Gimnazjum w Izbicy Kujawskiej jest z Darka (w środku) bardzo dumna Fot. Wojciech Alabrudziński
Dobrze, że Darek, gimnazjalista z Izbicy Kujawskiej, lubi wychodzić czasem gdzieś ze swoim tatą.

Bo tak się składa, że gdy pójdą gdzieś obaj, to zaraz... uratują czyjeś życie.

Uczniowie klasy II a Gimnazjum im. Augustyna Słubickiego w Izbicy Kujawskiej puchną z dumy, że Darek to ich kumpel. - Zawsze był popularny, bo jest miły, dowcipny, zna się na żartach, a do tego jest skromny - opowiadają dziewczyny. Dla nauczycieli jest sprawą oczywistą, że bohaterskie wyczyny Darka to zasługa jego charakteru ukształtowanego przez rodzinę. O własnej roli, przez skromność, nie wspominają.

10 października, około godziny 19.30. Darek Jagodziński idzie wraz z tatą do znajomych, państwa Urbańskich, mieszkających w sąsiednim Sokołowie. Już z daleka widzą, że coś jest nie tak, wokół domu Urbańskich unosi się dym, widać płomyki ognia.

Dzieci już przestały płakać
- Pobiegliśmy szybko - opowiada Darek. - Ze środka dobiegały krzyki i płacz dzieci, ale drzwi wejściowe były zamknięte. Tata próbował je wyważyć, ja doskoczyłem do kuchennego okna i zacząłem wybijać szybę. Wtedy już płacz tych dzieci, mających osiem i cztery lata, umilkł. Przez wybite okno obaj z tatą weszliśmy do środka.

Wszędzie było pełno gryzącego dymu, pani Urbańska była wyraźnie osłabiona, chłopcy też. Wynieśliśmy ich na zewnątrz, a potem wróciliśmy do pana Urbańskiego. Nie widzieliśmy go wcześniej, bo był w głębi domu, w pokoju, który się palił. Stracił przytomność zanim go znaleźliśmy. Kiedy wynosiliśmy tego pana, tata, który nawdychał się dymu, też poczuł, że słabnie. Wyniosłem pana Urbańskiego, pomogłem tacie...

Telefon do siostry
Był bardzo zmęczony, wystraszony, bał się, czy uratowani przez niego sąsiedzi przeżyją, czy nic nie stanie się tacie. Z komórki zadzwonił do siostry, tak było łatwiej, poprosił, żeby wezwała policjantów i strażaków.

- To naprawdę bohater - mówi o Darku jego imiennik, asp. Dariusz Politowski, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej we Włocławku. - Trudno mi oceniać tę sytuację już po fakcie, ale wszystko wskazuje na to, że nieprzytomny mężczyzna nie miał szans na wydostanie się z płonącego domu. Może udałoby się to jego żonie, próbującej ratować dzieci, ale to nic pewnego.

Rocznie na terenie powiatu włocławskiego dochodzi do około 1000 pożarów. Tylko w kilku przypadkach zdarza się, że osoby postronne ratują życie ludzi, znajdujących się w płonących domach, budynkach gospodarczych, samochodach. Darkowi Jagodzińskiemu przytrafiło się to już po raz drugi.

Samochód na drzewie
- Szliśmy z tatą pewnego dnia, wiosną tego roku, tą drogą biegnącą niedaleko naszego domu, łączącą Izbicę Kujawską i Chodecz - opowiada gimnazjalista. - Nagle zobaczyliśmy rozbity, osobowy samochód, który chwilę wcześniej uderzył w drzewo. Prawdopodobnie kierowca zasnął za kierownicą. Był ranny, półprzytomny, chcieliśmy go wyciągnąć, ale drzwi były zablokowane. Udało się to dopiero po pewnym czasie. Ten pan przeżył, chociaż do dziś nie do końca jest sprawny. Najważniejsze jednak, że żyje.

Jagodzińscy są normalną rodziną. Pan Józef pracuje w Kole, w Zakładach Mięsnych, jego żona zajmuje się domem. Dwoje starszych dzieci - syn i córka, założyło już własne rodziny, w domu pozostała jedna córka i najmłodszy syn, Darek.

- Państwo Urbańscy przyszli do nas następnego dnia po pożarze - opowiada chłopak. - Dziękowali, że ich wyciągnęliśmy, choć byli bardzo smutni. Pół ich domu spłonęło, są teraz w trudnej sytuacji.

- Nie znamy przyczyny tego pożaru, prawdopodobnie zwarcie w instalacji elektrycznej, ale wyjaśnienie tej kwestii należy już do policji - twierdzi aspirant Dariusz Politowski.

Komórka od burmistrza
Komendant PSP we Włocławku st. bryg. Grzegorz Świątkowski wręczył Darkowi Jagodzińskiemu i jego tacie dyplom oraz statuetkę przedstawiającą strażaka wynoszącego dziewczynę z pożaru, z napisem "w dowód wdzięczności i uznania za uratowanie życia rodzinie Urbańskich".

Od burmistrza Bogdana Sadowskiego chłopak dostał dyplom i telefon komórkowy.
Zainteresowanie mediów trochę go krępuje. Nie ma jednak wątpliwości, że chce zostać strażakiem.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska