- Pojawiają się zapytania z coraz bardziej egzotycznych stron świata. Ostatnio otrzymaliśmy e-maila z Adis Abeby w Etiopii, a niedawno wysłaliśmy owoce do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Hongkongu.
Jego zdaniem to jedyny plus wprowadzenia przez Rosję embarga. Bo odkąd nasze owoce i warzywa nie wyjeżdżają na tamten rynek, producenci szukają nowych rynków zbytu. - Świat dowiedział się, że u nas można kupić towar za grosze - dodaje Klimkiewicz.
Nowoczesną Wieś znajdziesz także na Facebooku - dołącz do nas!
Gospodarze stracili dużo. Embargo znacząco obniżyło np. ceny jabłek. - Z tego powodu na kilogramie tych owoców straciliśmy średnio około 80 groszy - twierdzi sadownik z Wtelna. - Owszem, możemy dostać pomoc, ale to około 2 grosze za kilogram. Odzyskamy niewiele, choć bardzo dobrze, że w ogóle takie wsparcie jest. Trzeba to docenić.
Przeczytaj też: Polska niczym dorodne jabłko. Logo, torby i owoce w Brukseli
Złożyli wnioski
Do 14 listopada wnioski o pomoc w kraju złożyło ponad 40 tys. producentów cebuli, kapusty lub jabłek, na kwotę przekraczającą 100 mln zł - podaje Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
W województwie kujawsko-pomorskim złożono 1 835 wniosków, w tym 3 po terminie. Najwięcej, bo aż 568 z nich wpłynęło do biura powiatowego w Inowrocławiu, na drugim miejscu był powiat radziejowski - 445, na trzecim włocławski -244. Najmniej tych dokumentów dotarło do biura w Wąbrzeźnie - 2, ale w tamtejszym rejonie producentów jabłek, kapusty czy cebuli jest niewielu. Łącznie kujawsko-pomorscy rolnicy wnioskowali o pomoc wynoszącą 5 301 570 zł.
Cebula została w kraju
Ze wsparcia mogli skorzystać także producenci cebuli. - Sytuacja tych rolników jest bardzo trudna, bo cebula jest bardzo tania - mówi Mieczysław Szczygieł, gospodarz z miejscowości Kłopot w pow. inowrocławskim, który m.in. uprawia cebulę. - 25-30 groszy za kilogram tej nieobranej, to jest poniżej kosztów produkcji! W naszym powiecie jest dużo cebuli i trudno ją wyeksportować.
Rolnicy mają nadzieję, że niebawem będzie łatwiej sprzedać poza Polskę np. obraną cebulę. - Na razie na rynku jest zastój - dodaje Szczygieł. - Przydałyby się dopłaty do eksportu - uważa Wojciech Klimkiewicz. - Gdyby pomoc dotyczyła chociażby kosztów transportu, to polskie produkty byłyby bardziej konkurencyjne.
Byle odpowiedzialnie
Na razie polscy gospodarze poznają nowe rynki zbytu i starają się, by opinie o ich towarach były jak najlepsze. - Uczymy się - przyznaje Klimkiewicz. - Jeśli nasze owoce do Honkongu będą płynąć przez 42 dni, to musieliśmy dowiedzieć się, czy w czasie podróży można np. otworzyć kontenery. Nie chcemy, by zgniły podczas transportu. Trzeba być odpowiedzialnym, żeby nie popsuć opinii o polskich owocach.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców