Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Rosinke łowi ryby niemal całe życie. Podczas wędkowania zachwyciła go i porwała na dobre przyroda okolic Grudziądza

MARYLA RZESZUT [email protected] tel. 56 45 11 931
Jacek Rosinke z dumą prezentuje złowionego w Wiśle szczupaka
Jacek Rosinke z dumą prezentuje złowionego w Wiśle szczupaka Archiwum
- Grudziądzanie nie doceniają Wisły - uważa Jacek Rosinke, zapalony wędkarz, który od ćwierć wieku "kradnie" sobie czas, by wypłynąć łodzią na Wisłę. Boli go, że całe rzędy pięknych, starych drzew z brzegu rzeki ktoś wyciął, a port rzeczny... jest nieżeglowny! - Całe szczęście, że Wisła żyje i ma się coraz lepiej! - twierdzi pan Jacek.

Takie ryby złowił w Wiśle grudziądzki wędkarz Jacek Rosinke

www.pomorska.pl/grudziadz

Więcej informacji z Grudziądza na stronie www.pomorska.pl/grudziadz

W takich programach telewizyjnych jak "Discovery" Odra i Wisła prezentowe są całemu światu jako niezwykłe, unikatowe w Europie "korytarze ekologiczne". Bo królowa polskich rzek należy do najdzikszych, gdzie zachowały się ryby, ptaki i zwierzęta, jakich przy innych rzekach próżno szukać. A grudziądzanie wolą na urlop jechać gdzieś daleko, najlepiej za granicę, podczas gdy na wyciągnięcie ręki mają niepowtarzalną enklawę przyrody: wodę, ryby, malownicze krajobrazy...

Stary "wiślak"

- Wędkuję od dzieciństwa. Można powiedzieć, że całe życie . Pamiętam Wisłę sprzed 25 lat. Pływam po niej łódką, od Kwidzyna do Chełmna. Mam przed oczyma rzędy dorodnych, kilkudziesięcioletnich drzew, rosnących wzdłuż rzeki - wspomina Jacek Rosinke - dziś po wielu z nich nie ma śladu. Potężne, stare drzewa całymi pasmami poszły pod topór. Pewnie rolnicy je wzięli na opał... Zostały tylko krzaki. Strasznie się krajob-raz wzdłuż Wisły zmienił. Taka degradacja drzewostanu. Aż serce boli.
Pan Jacek przyznaje, że jest zespół Nadwiślańskich Parków Krajobrazowych, jednak nie może się nadziwić, że on niepokojące zmiany w pejzażu zauważa, a ludzie zajmujący się sprawą profesjonalnie - nie.

A wciąż jest co nad Wisłą podziwiać. Chociażby Czarcie Góry. Wielu grudziądzan nawet nie wie, gdzie one są.

Tylko dla orłów

- Na wysokości przełomu Wisły pod Wiągiem - tłumaczy Jacek Rosinke - tam właśnie, w Czarcich Górach można obserwować np. orły bieliki. Nieprzelotne. Zadomowiły się u nas na stałe. To niesamowite, ujrzeć przelatującego, prawdziwego orła z odległości 50-100 metrów!
Dla takich właśnie chwil warto wypływać na Wisłę. Urodę tej rzeki najlepiej można docenić z pokładu łodzi. Stąd najlepiej widać np. urwiste, wysokie brzegi w rejonie Czarcich Gór.

Rzeka się w tym miejscu zwęża i przyspiesza.

Można tu się poczuć niczym na Dunajcu, gdyż woda płynie z prędkością nawet do dwóch metrów na sekundę. Na brzegu spacerują turyści, m.in. grupy z kijkami, uprawiające nordic walking. Jest tam ścieżka dydaktyczna i rowerowa.

Ryb coraz więcej

Z roślinnością nadwiślańską , niszczoną przez ludzi, nie jest najlepiej, za to ryb przybyło. W całej Polsce wędkarze wiedzą, że odcinek Wisły pod Grudziądzem jest bardzo zarybiony. Są tu m.in. trocie, łososie, szczupaki, sandacze, okonie, klenie, bolenie. Pojawiają się nawet niewidziane od lat gatunki. Nie tak dawno pan Jacek Rosinke złowił w Wiśle ogromną brzanę. Ważyła około 4 kg.

- Kiedyś tego gatunku w Wiśle nie było - komentuje Krzysztof Kacprzak, zapalony spinningowiec, członek Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. Jest on w kadrze narodowej wędkarzy spinningowych. - Zarybiamy Wisłę od dawna. Problemem jest tylko fakt, że zakola rzeki, tzw. starorzecza, nie są jej nieodłączną częścią. Niektóre z nich są w posiadaniu rolników. Inne Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa wydzierżawiła prywatnym osobom. Rzecz w tym, że starorzecza to "wylęgarnia" ryb. Kiedyś, w ramach zarybiania, wpuściliśmy do Wisły 600 młodych węgorzy. Okazało się, że nie trafiły do wody, dzierżawionej przez PZW... Zrobiliśmy komuś prezent.

Taaaaaki sandacz!

Zarybianie daje efekty. W październiku Jacek Rosinke złapał w Wiśle (w pobliżu Szynycha) sandacza, który ważył 9,1 kg!
Innym razem wyciągnął prawie nigdy nie występującą w Wiśle pod Grudziądzem rybę zwaną aloza. - Jest pod ochroną, żyje w dwóch środowiskach. Wypuściłem ją z powrotem do wody - objaśnia - w roku 2009 nie złowiłem też ani jednego jazia, który powinien żyć w wodach Wisły.

Port... na papierze

Jacek Rosinke w zagonionym życiu "kradnie" czas na wycieczki łódką po Wiśle. Kiedy latem wypływa na wędkowanie, zabiera się z nim żona, by się opalać, podziwiać przyrodę, odpoczywać.

Często spotykają na wodzie żeglarzy. Z całej Polski, m.in. Warszawy i Krakowa. Ci narzekają, że Grudziądz ma port, do którego nie można przybić. Kilku uparło się, by zatrzymać się w Grudziądzu, bo widok błoni z unikatowym ciągiem spichrzy wabił. Uszkodzili sobie łodzie. Brać żeglarska już wie, że Grudziądz trzeba omijać.
- Gdyby nasz port rzeczny był przygotowany do przyjęcia łodzi żaglowych, to turystów od strony Wisły przybywałoby do nas dziesięć razy więcej - jest przekonany pan Jacek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska