We Włocławku umowę na wywóz śmieci z Saniko ma około 9 tysięcy właścicieli domów i małych firm. Do tego dochodzą jeszcze spółdzielnie mieszkaniowe i wspólnoty, które także korzystają z usług miejskiej spółki. Dlaczego więc w mieście jest brudno, z ulicznych koszy wysypują się obierki ziemniaków , a na spacerze w lesie znajdujemy worki z gruzem? Odpowiedź jest prosta - podrzucamy sobie śmieci.
Kosze do wszystkiego
Pracownicy PGK Saniko nie ukrywają, że z ulicznych koszy na osiedlach domków jednorodzinnych często zabierają zamiast niedopałków i papierków po lodach reklamówki wypełnione resztkami jedzenia. Nie ma wątpliwości, że pochodzą z gospodarstw domowych. Do ulicznych koszy często też lądują różne opakowania po artykułach spożywczych. I nie są to bynajmniej papierki po cukierkach, lecz tekturowe kartony, można domniemywać, że ze sklepów.
Przeczytaj również: Jak włocławskie "Saniko" wdraża nowoczesne metody zarządzania firmą.
W niedozwolony sposób odpadów pozbywają się też przedsiębiorcy. Ostatnio jeden z nich wywoził na parking przy al. ks. Jerzego Popiełuszki... opony. Dlaczego jedni drugim podrzucają śmieci?
Często z oszczędności - twierdzą pracownicy Saniko. W pierwszym kwartale tego roku z usług spółki miejskiej, która zajmuje się wywozem odpadów zrezygnowało 128 mieszkańców i właścicieli firm. Część z nich dlatego, że zmieniła miejsce zamieszkania lub zaprzestała prowadzenia działalności gospodarczej. Ale są także decyzje, które wynikają z jednego - chęci uniknięcia opłat za wywóz odpadów.
Kto jednak rezygnuje z wywozu śmieci , jest sprawdzany. - Listę przekazujemy nie tylko do Straży Miejskiej, ale i do Urzędu Miasta - mówi Edward Ziemski, zastępca prezesa spółki Saniko.
Straż Miejska sprawdza, z jakiego powodu nastąpiła rezygnacja. - Często słyszymy, że ktoś spala odpady - mówi Norbert Struciński, rzecznik municypalnych. - A to jest wykroczenie.
Mandat za śmiecenie
Podrzucanie śmieci nie jest bezkarne. W tym roku strażnicy miejscy nałożyli na bałaganiarzy prawie 200 mandatów. Prawie 400 osób zostało pouczonych, zaś 8 musiało stanąć przed sądem. - Pouczenia stosowaliśmy zwykle wobec sprawców drobnego zaśmiecania - mówi Norbert Struciński. - Oczywiście każdy musiał przedtem posprzątać po sobie.
Strażnicy miejscy prowadzą również kontrolę pod kątem wyposażenia posesji w pojemniki, tak aby śmieci nie były wywożone na do lasów lub na dzikie wysypiska. - W tym roku ujawniliśmy 73 przypadki uchylania się od tego obowiązku - dodaje rzecznik. - Nałożyliśmy też 13 mandatów i skierowaliśmy 15 wniosków o ukaranie do sądu. Były też pouczenia. Wszyscy zostali tez zobowiązani do zawarcia umowy na wywóz śmieci.
Udostępnij