Jak wygrać wybory? Wrócić do kontaktu twarzą w twarz [komentarz]

Bańki informacyjne to stosunkowo nowe odkrycie polityków. Prawdopodobnie jest to jeden z powodów, dla których wszystkie ugrupowania prócz PiS, nie doceniły tego zjawiska. Gdy pojawił się film braci Sekielskich bańka na lewo od PiS zwiastowała koniec Kościoła, który upadnie pod naporem skandali pedofilskich. Wówczas bańka PiS zwarła szyki, aby Kościoła bronić. Nie jako bastionu pedofilii, lecz wartości chrześcijańskich, bez których celebrowania upadnie cała Europa. Gdy Leszek Jażdżewski, naczelny „Liberte” wystąpił przed Donaldem Tuskiem z przemówieniem o tym, że Kościół stracił moralny autorytet, aby pouczać wiernych - bańka PiS przepuściła na niego potężny atak, że chce zniszczyć Kościół, za to bańka na lewo od PiS zaatakowała go za to, że przez niego przegra Koalicja Europejska. Bańki mają to do siebie, że nie wdają się w niuanse, działają na zasadzie eskalowania silnych emocji: kto jest przeciw nam - ten jest wrogiem. Aby wyjść z bańki, podobnie jak z sekty, potrzeba takiej samej pomocy, jak w przypadku uzależnienia. Dobry terapeuta lub spotkanie osób, bo jedna to za mało - które potrafią przełożyć wiedzę o tym, jak w rzeczywistości jest na język emocji.

Czytaj także: Mamy dwie Polski. Jedna z nich cierpi z powodu wygranej PiS, nie może w nią uwierzyć i czuje się obrażona

Co to oznacza w praktyce?

Powrót do kontaktu twarzą w twarz. Kampanie wyborcze nie mogą toczyć się w świecie wirtualnym, bo nie docierają do przeciwnych baniek. Dobrym przykładem, jak opłakane skutki ma zakłamany przekaz dla wyborców niezdecydowanych jest brexit. Boris Johnson okłamał wyborców, że Wielka Brytania wysyła do Unii 350 mln funtów tygodniowo, gdy w rzeczywistości było to 156 mln funtów, czyli 1 proc. PKB tego kraju. Otrzymuje jednak od UE liczne zwroty, m.in. w formach preferencyjnych rabatów czy dotacji do sektora publicznego, co znacząco zmniejsza tę kwotę. Przez kłamstwa, w które uwierzyli ludzie w „bańce” doszło do brexitu. Johnson jednak stanie wreszcie przed sądem. W Polsce za kłamstwa politycy przed sądem nie stają, a uczestnicy baniek wierzą i nie rewidują swoich przekonań. Tylko docieranie do nich bezpośrednio, a nie za pomocą algorytmów, może to szaleństwo powstrzymać.