Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jason Doyle - przez ból do mistrzostwa. Od Rawicza do tronu w Melbourne w cztery lata

(jp)
Jason Doyle - pierwsze mistrzostwo i nie ostatnie?
Jason Doyle - pierwsze mistrzostwo i nie ostatnie? Jarosław Pabijan
Mistrzostwo świata Jasona Doyle’a to nie triumf wyłącznie talentu, ale przede wszystkim determinacji i żelaznej woli.

Jest 9 września 2013 roku. 26-letni Jason Doyle startuje w barwach Kolejarza Rawicz. W meczu z Wybrzeżem Gdańsk przegrywa kolejno z Dawidem Stachyrą, Robertem Miśkowiakiem, 18-letnim wówczas Krystianem Pieszczkiem i Arturem Mroczką.

28 października, cztery lata później. Jason Doyle w pięknym stylu wygrywa turniej o Grand Prix w Australii. W dwunastu turniejach osiąga aż dziesięć finałów, dwukrotnie wygrywa. Zostaje mistrzem świata, ma 18 punktów przewagi nad drugim Patrykiem Dudkiem. To najwyższa różnica między mistrzem i wicemistrzem od 2011 roku.

To najbardziej zaskakująca żużlowa kariera w ostatnich dekadach. Wcześniej przed całe lata Doyle był żużlowcem solidnym, cenionym zwłaszcza w lidze angielskiej, ale nikt raczej nie oczekiwał od niego zwycięstw w Grand Prix. W polskiej lidze zabłysnął dopiero w 2014 roku w Łodzi, w ekstralidze debiutował w 2015 w wieku 30 lat.

Może dlatego, że późno zaczynał? Doyle na motocykl żużlowy wsiadł dopiero w wieku 17 lat. Wcześniej marzył o karierze w baseballu, ale plany pokrzyżowała kontuzja barku.

W australijskim Melbourne zakończył się tegoroczny cykl Grand Prix. Turniej wygrał Jason Doyle, pieczętując tym samym zdobycie tytułu indywidualnego mistrza świata. Srebrnym medalistą został Patryk Dudek, który ma za sobą znakomity debiut w elicie. Brąz dla Taia Woffindena. Zobaczcie, jak wyglądała ostatnia runda IMŚ w obiektywie Jarosława Pabijana.

Medale cyklu Grand Prix rozdane. Tak cieszyli się najlepsi [galeria]

Przełomowy był rok 2008, w którym Doyle zaczął mocno punktować w Elite League i uwierzył, że może coś na czarnym torze osiągnąć. - Wszystko zaczęło się od diety, zrzuciłem trochę kilogramów. Do tego zmieniłem w Anglii drużynę i z Poole Pirates trafiłem do Swindon Robins. To był klub, który na mnie postawił i w którym mogłem się skupić na jeździe. No i przestałem też imprezować - opowiadał w rozmowie z portalem theworldgames2017.com.

Potem wszystko toczyło się już błyskawicznie. Blisko mistrzostwa świata był już w 2016 roku, gdy debiutował w roli stałego uczestnika Grand Prix. W przedostatniej rundzie na Motoarenie uderzył w bandę. Został przewieziony do szpitala, gdzie stwierdzono zwichnięty bark, przebite płuco, poważną kontuzję łokcia. Trzy tygodnie później mógł jedynie bezsilnie w telewizji oglądać, jak Greg Hancock przed australijskimi kibicami w Melbourne odbiera mu złoty medal, a Tai Woffinden i Bartosz Zmarzlik miejsce na podium.

- To wydarzenie nauczyło mnie jednego: aby zostać mistrzem świata, trzeba jeździć twardo, ale przy tym mądrze. Oczywiście można też jechać ostrzej, wygrać trzy turnieje Grand Prix z rzędu, a potem zaliczyć wypadek i zakończyć sezon, nawet nie ocierając się o mistrzostwo świata - wspomina Australijczyk.

Co daje mu przewagę nad rywalami? Talent - owszem, bez niego nie byłoby takiej regularności, sprzęt - oczywiście, ma znakomity. Ale przede wszystkim determinacja i wola walki. Te cechy pozwalają mu zapomnieć o bólu, ale także wyłączyć psychiczne obawy po kolejnych kontuzjach.

Ostatniej zimy Doyle leczył się dwa miesiące, rok wcześniej sezon zakończył z urazem kręgów szyjnych kręgosłupa. W tym roku przez kilka tygodni poruszał się o kulach po kontuzji stopy, do dziś cierpi z powodu trzech połamanych kości. Nie tylko nie rezygnował z walki o mistrzostwo świata, ale nadal startował w rozgrywkach ligowych. Dzięki temu nie stracił rytmu i formy.

- Myślałem, że popełnił błąd. To jednak prawdziwy żołnierz. Niewielu ludzi byłoby na to stać - skomentował Darcy Ward.

Krzysztof Cegielski: - Doyle jeździ bardzo drapieżnie, ma ambicję nastolatka. Dzięki temu potrafi jednak wyciągnąć z motocykla maksimum.

Australijczyka bardzo motywują mało przychylne komentarze. - Gdy awansowałem do Grand Prix, słyszałem, że nie utrzymam się nawet w ósemce. Pamiętam jeden moment w Australii, byliśmy na motorówkach, a Rickardsson i Adams rozmawiali o wielkiej przyszłości Darcy’ego Warda i Chrisa Holdera. Wtedy pomyślałem: „chwila, ja też chciałbym osiągać sukcesy na arenie światowej” - opowiadał po zdobyciu mistrzostwa w Melbourne.

Teraz zapowiada, że jedno złoto nie zaspokoiło jego apetytu. Można mu wierzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska