Zaledwie nieco ponad 100 metrów od zabudowań największego grudziądzkiego osiedla Lotnisko, niespełna 50 cm pod ziemią, przez 60 lat spoczywało 11 bomb lotniczych. - Gdyby to wybuchło, ten blok by się przewrócił - ocenia młodszy chorąży sztabowy Dariusz Zięba, z jednostki saperskiej w Chełmnie. Dowodzący akcją wykopywania bomb wskazywał na kompleks, w którym mieszka około 500 osób. - Zniszczone byłyby budynki w promieniu kilometra.
W piątek wieczorem mężczyzna spacerujący po lesie w okolicach osiedla Lotnisko, zauważył stalowy element wystający z leśnej ścieżki. Zaczął rozgarniać ziemię wokół. Okazało się, że to lotki bomby. Około godz. 20.30 grudziądzanin o znalezisku powiadomił policję. Przez całą noc funkcjonariusze na zmianę ze strażnikami miejskimi pilnowali miejsca znaleziska.
W sobotę rano przyjechali saperzy z jednostki wojskowej w Chełmnie. Po wielkości lotek ocenili, że bomba będzie duża. Zasięg rażenia oszacowano na 300 metrów. Na czas wykopywania znaleziska zamknięto najbliższe ulice. Od centrum miasta odcięto część osiedla Lotnisko. - Ogłosiliśmy alarm. Wszyscy policjanci zostali wezwani do pracy - na miejscu akcji mówiła nadkom. Marzena Reimus , oficer prasowy grudziądzkiej policji.
Ewakuowano pół tysiąca mieszkańców trzech bloków z kompleksu przy ul. Kustronia 6. Najbliższe z nich stoją tylko nieco ponad 100 metrów od miejsca, w którym znaleziono bombę. Do swoich mieszkań lokatorzy mieli wrócić za godzinę, albo dwie. Nie brali więc zbyt wielu rzeczy osobistych.
Saper wykopujący bombę zauważył jednak drugą, a wykrywacz metalu wskazał położenie następnej. I kolejnej, i jeszcze jednej... W sobotę saperzy odkopali aż 11 bomb. Ewakuowani grudziądzanie wciąż nie mogli wrócić do swoich mieszkań.
Każda z bomb ważyła około 250 kg, miała 1,7 m długości i 60 cm średnicy. Wszystkie pochodziły z czasów II wojny światowej, na tabliczkach znamionowych wciąż widniała data produkcji - 1936 rok.
- _Bomby miały wymontowane zapalniki, które były zastąpione korkami transportowymi. Były jednak bardzo przerdzewiałe, a przez to niebezpieczne. Jak się okazało, także w pełni sprawne - _dodaje nadkom. Reimus.
Wykopywane bomby saperzy po kolei transportowali na poligon w Toruniu. Tam je detonowano. Po każdym wybuchu w ziemi zostawał lej głębokości 10 metrów.
W sobotę saperzy zdążyli wywieźć 10 z 11 wykopanych bomb. Na noc akcję przerwano. Mieszkańcy bloków przy ul. Kustronia mogli wrócić do swoich mieszkań. Jednak nie wszyscy mieli dość odwagi, aby spać w tak bliskim sąsiedztwie wyciągniętej z ziemi bomby. Woleli sobotnią noc spędzić u najbliższych.
Wczoraj rano saperzy dokończyli akcję. Mieszkańców ponownie ewakuowano. Tym razem już rzeczywiście tylko na kilka godzin.
