PKS we Włocławku nie jest już przedsiębiorstwem państwowym. 1 marca stało się spółką z ograniczoną odpowiedzialnością. Co to oznacza? W pierwszym rzędzie przygotowywany jest nowy schemat organizacyjny. Nie planuje się zwolnień. - Przerosty zatrudnienia są, ale będziemy starali się znajdować takie rozwiązanie, żeby redukcja nie była bolesna - zapewnia prezes Andrzej Stasiak.
Do końca roku planowane jest zmniejszenie zatrudnienia o siedemnaście osób - z 337 do 320. Przede wszystkim będą to przejścia na wcześniejszą emeryturę. Mówi się także o przesunięciach, na przykład w związku z zamiarem uruchomienia przy PKS-ie ogólnodostępnej stacji paliw. Stacja paliw to nie jedyne przedsięwzięcie przewoźnika. W listopadzie ub. roku otwarto tu także serwis opon.
A co z przewozami? Niedawno PKS we Włocławku z myślą o studentach uruchomił nową linię do Poznania. - Przymierzamy się do otwarcia kolejnej linii, tym razem z Włocławka do Olsztyna - mówi Grzegorz Ko-siński, szef marketingu. Szefostwo spółki zapewnia, że zadba też o wizerunek firmy. Czy to oznacza, że zmiany nastąpią także na włocławskim dworcu? - Nie od razu - odpowiada prezes Stasiak.
Problem z dworcem jest taki, że w dalszym ciągu nie wiadomo, jaka jego część należy do PKS, a jaka do PKP. Rozpatrujący tę kwestię Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał, że budynek w całości nie jest własnością PKP.
Podziału, co i do kogo należy, ma teraz dokonać wojewoda. PKS czeka na to rozstrzygnięcie, gdyż nie chce inwestować w coś, co nie jest jego własnością.
Tymczasem przewoźnik przygotowuje się do operacji związanej z zamknięciem mostu stalowego przez Wisłę. - Chodzi o utrzymanie, mimo wydłużenia trasy, istniejących rozkładów jazdy - wyjaśnia prezes. Wstępnie szefostwo PKS obliczyło, że objazd przez tamę będzie kosztował spółkę dodatkowo 200 tysięcy złotych.