Jak widać z podsumowania kwot, o jakie zabiegają stowarzyszenia, ich apetyt jest o wiele większy niż możliwości budżetu. W dziedzinie kultury złożono 32 wnioski na 330 tys. zł, a w miejskiej kasie jest na ten cel 86 tys. zł! Podobnie w sporcie. Tu ofert jest 50 na 1 mln 212 tys. zł, a do dyspozycji jest jedynie 308 tys. zł.
Na wypoczynek dzieci i młodzieży jest pięć propozycji na 25 tys. zł, do podziału będzie tylko 8 tys. zł. W dziedzinie ochrony i promocji zdrowia są dwie oferty na 2 tys. zł, a na ten cel jest połowa tej kwoty.
Nie będzie problemu z działem dotyczącym integracji z Unią Europejską, bo wniosek jest jeden na 2,5 tys. zł i tyle samo jest do wzięcia.
Przeczytaj także: Mała obwodnica w Chojnicach. Mieszkańcy os. Asnyka nie chcą tirów pod oknami
Na przeciwdziałanie patologiom są trzy wnioski na 30 tys. zł, jest tylko 20 tys. zł. A na pomoc społeczną nie wpłynęła ani jedna propozycja, więc 1,5 tys. zł pozostanie bezpańskie, bo tylko radni mogą przenieść te pieniądze do innego działu.
Dlaczego komisja odrzuciła 15 wniosków - siedem z działu kultura i osiem ze sportu?
- Pomijaliśmy drobne błędy - objaśnia wiceburmistrz Edward Pietrzyk. - A najczęstsze wady to błędy rachunkowe, niewłaściwy formularz wniosku, przekazanie go w jednym egzemplarzu, niewłaściwy termin wykonania zadania, brak załączników, np. statutu czy odpisu z KRS.
Gdy komisja zakończy pracę, a może to być w połowie tygodnia, ostateczną decyzję o wysokości dofinansowania podejmie burmistrz Arseniusz Finster.
Czy trudno było powołać ludzi do komisji konkursowej? - Były problemy - nie ukrywa Pietrzyk. - To jednak trudne zadanie, bo posiedzenia trwają po kilka godzin i trzeba znaleźć na nie czas. A poza tym część mieszkańców nie chce potem czytać obraźliwych komentarzy pod swoim adresem, gdy ma najlepsze intencje, a zostaje odsądzona od czci i wiary.
Czytaj e-wydanie »