Jeźdźcy Grand Prix: Ljung i Andersen poprowadzili GTŻ do zwycięstwa

Łukasz Cyran, junior GTŻ, spisał się w meczu bardzo dobrze. Zdobył 9 pkt.
(fot. Maryla Rzeszut)

GTZ GRUDZIĄDZ - KMŻ LUBLIN 51:39

GTŻ: Watt 7+1 (3,1,2,1) Karpow 5 (1,2,0,2), Ljung 12 (3,3,3,d,3), Andersen 10+3 (2,1,2,3,2), Kościuch 6+2 (2,2,1,1,0), Cyran 9 (3,3,2,1), Osmólski 2+1 (1,1,0).

KMŻ: Miśkowiak 12 (2,0,3,3,3,1), Jeleniewski 7+1 (0,2,2,0,3), Woodward 1 (0,1), Baran 6+1 (1,0,1,2,2), Stachyra 10 (3,3,3,1,w, t), Borowicz 3 (2,0,1) Kostro 0 (0,0,0).

Mecz odbył się przy światłach, co miało dodatkowo przyciągnąć kibiców. Na trybunach zasiadło jednak niespełna 3000 osób. Olimpiada jest jednak konkurencją.

Najwierniejsi fani grudziądzkiej drużyny gorąco dopingowali miejscowych żużlowców już od pierwszego wyścigu. Łukasz Cyran dobrze wyszedł spod taśmy i mądrze rozegrał wiraż. Prowadził aż do mety, dzięki czemu GTŻ rozpoczął od zwycięstwa. W 2. wyścigu na czoło wysunął się Robert Miśkowiak, ale kapitan GTŻ, Davey Watt szybko go wyprzedził.

3. wyścig pokazał, że nie tylko start liczy się na grudziądzkim torze. Po udanym wyjściu spod taśmy para gości próbowała utrzymać się na prowadzeniu, jednak najpierw Peter Ljung wysunął się na czoło stawki. Wkrótce Hans Andersen, uparcie atakując Karola Barana, wyprzedził go tuż przed metą.

Zażartą walkę o punkty toczyli w 4. biegu młodzieżowcy Cyran i Kostro. Tymczasem juniorów wyprzedził (z czwartej pozycji na drugą) Norbert Kościuch.
Cyran ponownie wyróżnił się walecznością w 6. wyścigu, zostawiając za plecami Camerona Woodwarda, który miał być w tym meczu asem gości.

Nie dopuścić rywali do głosu

Grudziądzanie w połowie meczu prowadzili różnicą 14 pkt, ale wciąż walczyli o każdy centymetr trasy. Nie chcieli powtórzyć błędu z poprzedniego meczu, kiedy to lublinianie w połowie meczu dopasowali się do toru, odrobili stratę i skasowali bonus.

Niestety, inicjatywę przejęli goście w 8. biegu, kiedy to grudziądzcy żużlowcy nie byli w stanie nawiązać walki z parą Miśkowiak - Jeleniewski. Pierwsze zwycięstwo lublinian dubletem dodało animuszu ekipie KMŻ. W 9. wyścigu znów najlepszy okazał się nieomylny do tej pory Dawid Stachyra, który w ramach rezerwy taktycznej, pojechał za Woodwarda.

To był sygnał dla gospodarzy, by poderwać się do walki, bo przewaga z 14 pkt stopniała do 8.
Sprawy w swoje ręce, w 10. wyścigu wziął Andersen: nie pozwolił Stachyrze na rozdzielenie pary GTŻ, stoczył z nim zwycięską walke o 2. miejsce i - wraz z Ljungiem - wygrali podwójnie.
Mimo zapalonych na stadionie reflektorów, pociemniało, z powodu czarnych, burzowych chmur, jakie napłynęły około godz. 20.
Trener gości Marian Wardzała znó
w sięgnął po rezerwę taktyczną w 11. biegu. Za Woodwarda posłał Miśkowiaka, a ten wykonał zadanie. Kościuch jechał ostatni, ale przebił się na 3. pozycję.

Pech jednak dosięgnął grudziądzan. Bezbłędny dotąd Ljung zanotował defekt na starcie. Cyran spisał się dzielnie, na trasie, na 2.okrążeniu wyprzedził Borowicza.

Walkę na torze zaczął utrudniać deszcz. Feralny okazał się 13. bieg. Najpierw była powtórka z powodu nierównego startu. Po ponownym podejściu - prowadził Stachyra. Na drugim wirażu Watt z Andersenem wyprzedzili go, a ten zaczepił motocyklem o bandę i upadł. Został wykluczony. Stachyra nie ucierpiał, sam wrócił do parkingu.

W 14. wyścigu trener GTŻ Robert Kempiński zastosował rezerwę zwykłą: za Watta posłał do boju Cyrana. Stachyra zanotował taśmę w ostatniej odsłonie meczu, już w burzowej scenerii (w oddali błyskało). Ljung z Andersenem "przypięczętowali" zwycięstwo.
Mimo słabszej postawy Karpowa i Kościucha GTŻ wygrał mecz.