Głosowała pani za odrzuceniem obywatelskiego projektu liberalizującego prawo aborcyjne. Dlaczego?
Ponieważ to propozycja ideologiczna, której konsekwencją jest budowanie skrajnych i zupełnie niepotrzebnych sporów w społeczeństwie, stąd należało odrzucić ten projekt ustawy, wprowadzający aborcję na życzenie, już w pierwszym czytaniu. Bez odsyłania do komisji, co zresztą potwierdziła to głosami zdecydowana większość sejmowa. Poza tym, projekt ten w świetle opinii prawnych stoi w sprzeczności z Konstytucją RP, orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego i zapisami Karty Praw Podstawowych UE.
O sprawie rozmawialiśmy też z Iwoną Kozłowską z PO.
To jaki jest to projekt?
Na pewno kontrowersyjny. Nie dotyczy tylko kwestii ochrony praw dziecka poczętego, ale jednocześnie wkracza w dziedzinę wolności przysługującej lekarzom - proponowane w nim regulacje miałyby pozbawić ich możliwości skorzystania z klauzuli sumienia. Zapisy projektu zakładają także możliwość decydowania o aborcji przez 13-latki - bez wymaganej zgody rodziców, na podstawie złożonego oświadczenia. To już wkracza w prawa przynależne rodzicom. W ich obowiązki wobec dzieci, którym to oferuje się swobodę w podejmowaniu decyzji przez proponowanie - ni-by prostych rozwiązań, a w rzeczywistości niosących za sobą dramatyczne konsekwencje.
W sejmowym głosowaniu projekt znalazł 175 obrońców...
Posłowie opozycji, broniący projektu, posługiwali się nieprawdziwymi informacjami i manipulacjami, wykorzystując ludzkie dramaty do obrony własnych tez. Dyskusja nad propozycją ustawy kolejny raz obnażyła hipokryzję opozycji, która zapisy Konstytucji, wolność i praworządność potraktowała wybiórczo i interpretowała tak, aby budować własny kapitał polityczny. Ochrona życia nie jest kwestią umowy społecznej, na co wskazywali zwolennicy projektu, tylko kwestią, objętą prawem. Powinna być zapisana w ludzkich sercach, ale dobrze, że jest też zapisana w ustawach. Żaden akt prawny nie może stać w sprzeczności z prawem do życia, wolnością sumienia czy z prawami rodzicielskimi.
