Firma Stefana Sadki i Mirosława Jendruszewskiego jest na rynku od 2006 roku, w tym roku świętowała okrągłe, 10. urodziny.
Drukarz już nie chodzi w drelichowym fartuchu
Zanim powstała, obaj panowie pracowali w Zakładach Graficznych w Bydgoszczy, czyli w najstarszej i największej drukarni tego miasta, której początki sięgają 1806 roku. Niestety, zakładom nie udało się przetrwać w realiach gospodarki rynkowej. Istniały tylko do 2008 roku.
Tymczasem dwaj koledzy, Stefan Sadka i Mirosław Jendruszewski, postanowili kontynuować w Bydgoszczy tę długoletnią i piękną tradycję.
Za namową przyjaciół zaczęli rozważać otwarcie drukarni. I tak w 2006 roku na rynku pojawiło się ich wspólne przedsięwzięcie - J. S. Druk. Początki były trudne. Pracowali tylko we dwójkę, na nich spoczywały wszystkie firmowe obowiązki, takie jak: drukowanie, prace introligatorskie, pakowanie, transportowanie towaru, wystawianie faktur. Pomogło wykształcenie - są poligrafami. Jednak to nie tylko wyuczony zawód, a również wielka pasja wspólników. Dlatego w biznesie nie ograniczają się do zarządzania i - gdy trzeba - przebierają się w stroje robocze i stają za maszyną razem z pracownikami.

- Dziś drukarz już nie chodzi, jak kiedyś, w drelichowym fartuchu. Musi być również operatorem nowoczesnych urządzeń. Jednak, jak to na produkcji, zdarza się też pobrudzić ręce czarną farbą - opowiada pan Stefan.
Kupili jedną z najnowocześniejszych maszyn poligraficznych na rynku
Przygodę z maszynami poligraficznymi zaczynali od starego Dominanta 714 i krajarki Maximy 80. Do dziś z sentymentem wspominają pierwszy katalog, który wykonali dla Jutrzenki. Zajęło to aż 4 dni. Drukowali dwie doby, składali kolejne dwie. Obecnie potrzebowaliby na to jeden dzień. Są w stanie wydrukować 2,5 mln puzzli w trzy miesiące, 150 tys. opakowań w 48 godzin czy 3 mln ulotek w 24 godziny. Zaczynali w 100-metrowym lokalu, a teraz ich offsetowo-cyfrowa drukarnia zajmuje powierzchnię 600 metrów kwadratowych, zatrudnionych jest 18 pracowników. Maszyny, które posiadają, to również wielki skok technologiczny w porównaniu do sprzętów z początkowej działalności. Firma wzbogaciła się niedawno o jedną z najbardziej innowacyjnych maszyn poligraficznych na rynku. Wyprodukował ją czołowy światowy producent Heidelberg.
Wspólnicy dzielą się obowiązkami.
- Ja zdobywam klientów - zdradza Sadka.
- Moim zadaniem jest z kolei zrobić wszystko, by ich zatrzymać - podsumowuje Jendruszewski.
Nie szukają problemów. Szukają rozwiązań
- Żeby odnieść sukces na rynku, trzeba zawsze szukać rozwiązań, a nie problemów - radzi początkującym przedsiębiorcom Stefan Sadka. - Najważniejsza w biznesie jest elastyczność i relacja z klientami. Jeśli firma nie sprosta ich potrzebom, już do niej nie wrócą. Podobnie jest z pracownikami, warto zadbać o partnerskie relacje z podwładnymi. Na rynku brakuje fachowców, ale żeby zatrzymać najlepszych, trzeba im dobrze zapłacić. Właściciele bydgoskiej drukarni nie kryją też, że biznes w Polsce potrzebuje większego wsparcia. - Dotyczy to choćby sposobów zewnętrznego finansowania. Każdy przedsiębiorca chciałby inwestować, ale na zasadach, jakie obowiązują na przykład w Niemczech. Oprocentowanie kredytu inwestycyjnego w tym kraju wynosi 2 procent. W Polsce o takiej ofercie w banku można tylko pomarzyć. Zniechęcić mogą, zdaniem właścicieli, także formalności przy staraniu się o unijne dotacje. Bardzo cenimy sobie współpracę z organizacjami biznesowymi - podkreślił Stefan Sadka. Firma J. S. Druk należy między innymi do Stowarzyszenia Przedsiębiorców Kujaw i Pomorza, Pracodawców Pomorza i Kujaw, BNI. Współpracuje z wieloma lokalnymi przedsiębiorstwami.
