Śnięte ryby w Kanale Bydgoskim
- Byłem przed chwilą nad Kanałem Bydgoskim na spacerze z żoną i córką. Wszędzie pływają martwe ryby, niektóre spore, liny, karpie, płocie i szczupaki - mówi jeden z mieszkańców ulicy Mińskiej, który wczoraj wieczorem zadzwonił do redakcji.
Zdaniem Adama Ferka, szefa wydziału zarządzania kryzysowego bydgoskiego ratusza, śnięcie ryb to od kilku lat wielki problem. Miasto obiecuje, że rozwiąże go w tym roku.
- Ryby giną z braku tlenu. Zazwyczaj dochodziło do tego latem, kiedy temperatura rosła, szczerze mówiąc nie wiem, dlaczego w tym roku tak wcześnie zaczęły się dusić. Dopóki dno Brdy i Kanału Bydgoskiego nie zostanie oczyszczone z zalegającego tam mułu, nic nie możemy zrobić - tłumaczy Adam Ferek.
Ryby pływają w kanale od kilku dni, ale ciągle ich przybywa. - Pracownicy Rejonowego Zakładu Gospodarki Wodnej sukcesywnie oczyszczają kanał z martwych i przewożą żywe ryby do innych zbiorników. Jest ich tak dużo, że te prace mogą jeszcze potrwać - dodaje dyrektor Ferek.
Jak się dowiedzieliśmy, Miejskie Wodociągi i Kanalizacja wyłoniły już, w drodze przetargu, firmę, która oczyści kanał ze szlamu na dnie. To jednak nie uspokaja mieszkańców.
- Kilka dni temu widziałem samochód, z którego coś wylewano do wody. Trzeba zbadać, czy to nie jakaś trująca substancja - apeluje nasz Czytelnik. Do sprawy powrócimy.