Dla nas to tragedia. Finansowa - mówi Mariola Brodowska, dyrektorka Kujawsko-Pomorskiego Centrum Pulmonologii w Bydgoszczy.
Przypomnijmy: 18-letnia Daria z zespołem Downa zmarła w marcu w szpitalu w Chełmnie. Pulmonologiczny w Bydgoszczy, do którego najpierw nastolatka trafiła, nie przyjął jej na oddział intensywnej terapii.
Czytaj: Zabrakło dla Darii miejsca na ziemi, ale w niebie jest
W każdym innym bydgoskim szpitalu, do jakiego dzwoniono, też zabrakło łóżka dla wychowanki domu pomocy społecznej.
Narodowy Fundusz Zdrowia od razu po śmierci bydgoszczanki przeprowadził kontrole we wszystkich szpitalach w mieście.
- Okazało się, że feralnego dnia na oddziale intensywnej terapii w szpitalu pulmonologicznym przy ulicy Seminaryjnej było jedno wolne łóżko - mówił po kontroli Jan Raszeja, rzecznik regionalnego oddziału NFZ.
W szpitalu tłumaczyli, że owszem, ale zarezerwowane dla innego pacjenta.
Rekordowa kwota
- Nałożyliśmy 657 tysięcy złotych kary na ten szpital - informuje Raszeja. - Kara może wynieść maksymalnie dwa procent kwoty kontraktu. W tej sytuacji zastosowaliśmy najwyższą stawkę.
Szpital już zapłacił grzywnę. Ale odwołał się od decyzji. Odwołanie trafiło do prezesa NFZ w Warszawie. Ten jeszcze do niego się nie ustosunkował.
Czytaj: W bydgoskich szpitalach były wolne miejsca, ale nie dla Darii
.
Więcej o sprawie przeczytasz w środę, w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Zapraszamy do kiosków oraz do zakupu e-wydania. Możesz ściągnąć też naszą gazetę na iPada.