Sprawę bada już prokuratura. Jak relacjonuje prokurator rejonowy Marek Rusin, 33-latek około godziny 7 trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy, gdzie wykonano mu badania płuc i żeber oraz zlecono kolejne. Czekał na nie w kolejce. Bardzo długo... Około godziny 13.30 opuścił szpital. Nie wiadomo dlaczego. Po godzinie 14 jego zwłoki znaleziono w zagajniku za szpitalem.
Znajomi 33-latka twierdzą, że mężczyzna opuścił szpital, bo był w bardzo złym stanie i nie był świadomy tego co robi. - Skonał pod szpitalem, bo nikt się nim nie zainteresował - mówią wprost.
Czy tak było naprawdę, ma wyjaśnić prokuratura. Śledztwo dotyczy narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia przez personel medyczny, poprzez nieudzielenie należytej pomocy medycznej oraz dopuszczenie do opuszczenia szpitala.
- Zabezpieczyliśmy już dokumentację medyczną oraz zapis z monitoringu - podkreśla prokurator Rusin.
Śledczy mówią, że nie ma śladów, by do śmierci mężczyzny przyczyniły się osoby trzecie, ale przyczyna zgonu będzie znana dopiero po sekcji zwłok, którą zaplanowano na środę.
Zobacz też:
Zabytkowy tramwaj Gustaw
