Po artykule w sprawie szczątków odkrytych podczas wykopalisk przy chacie w Chryst-kowie, skontaktował się z nami Wilfried Strasburger, prawnuk Friedricha Bernharda Paapke.
Pan Strasburger urodził się w Grucznie 17.11.1942 r., potem emigrował do Niemiec. Zna jednak historię rodziny Paapke, która mieszkała w menonickiej chacie w Chrystkowie. Dzięki temu możemy uściślić informacje na temat ostatnich właścicieli tego majątku, o których pisaliśmy w październiku.
"Moi pradziadkowie Friedrich Bernhard Paapke i Hulda Paapke z domu Brüschke mieli 3 synów: Karl Paapke - gospodarz w Chrystkowie do 1945 r., Max-Ewald Paapke - właściciel sklepu i restauracji w Grucznie, Paul Paapke - rolnik w miejscowości Gucz w powiecie kwi-dzyńskim. W 1873 r. mój pradziadek Friedrich Bernhard Paapke (ur. 31.08.1837 w Sauermühle) kupił od rodziny menonitów gospodarstwo w Chryst-kowie. Podczas II wojny światowej gospodarzem w Chrystkowie był Karl Paaapke, a nie jego brat Paul (...) Wedle posiadanych przeze mnie informacji, zapisków i opowiadań moich rodziców i dziadków, 22. 01. 1945 roku, około 20.30 przed cmentarzem w Grucznie zebrali się niemieccy mieszkańcy Gruczna i okolic. Sformował się tak zwany "Flüchtlingstreck" - kolumna wozów z dobytkiem i rodzinami uciekinierów. Około 20.45 przyjechał Karl Paapke wozem zaprzężonym w dwa konie. Wdał on się w rozmowę z moim dziadkiem - Maxem-Ewaldem Paapke. Po ostrej wymianie zdań, Karl Paapke zawrócił z powrotem do Chrystkowa, mówiąc na pożegnanie: nikomu niczego złego nie zrobiliśmy, dlatego nikt nam niczego złego nie zrobi. Moim zdaniem jest mało prawdopodobne, żeby mój "Großonkel" (niemieckie określenie brata dziadka - prawujek) powiesił się razem ze swoją gospodynią i sąsiadem. Już podczas mojej pierwszej wizyty w stronach rodzinnych po wojnie - w 1972 roku byłem w Grucznie razem z moją matką - wielu miejscowych mieszkańców opowiadało nam, że w Chrystkowie znaleziono trzy powieszone osoby i że zostały one pochowane w stodole na terenie gospodarstwa. Kto ewentualnie tego dokonał? Można tylko domniemywać. Czy byli to Rosjanie, czy miejscowi Polacy? Rosjanie jednak w takich sytuacjach posługiwali się na ogół bronią palną, a nie stryczkiem. Wersja pochówku na cmentarzu, po odnalezieniu szczątków w stodole w Chryst-kowie, wydaje się nieprawdziwa lub mało prawdopodobna. Przy wtedy panującym mrozie -30° C byłoby prawie niemożliwe wykopać grób na cmentarzu, mając do dyspozycji szufle czy łopaty. Czy mój "prawujek" Karl Paapke faktycznie został pochowany w Chrystkowie? Pełną jasność w identyfikacji szkieletów dałyby badania genetyczne DNA. Do dzisiaj żyje jeszcze wystarczająca ilość jego potomków."
Przypomnijmy
O tym, że ostatni właściciel menonickiej chaty w Chrystkowie powiesił się w niej na strychu w 1945 r., w obawie przed Rosjanami, wie prawie każdy, kto zwiedził chatę. Dwa lata temu nowe światło na tę historię rzucił list, który dostała mieszkanka Chrystkowa. Wynikało z niego, że ostatni właściciel miał na imię Paul i powiesił się w chacie ze szwagrem i gosposią. Początkowo ich ciała miały być złożone w stodole, a gdy puściły mrozy - pochowane na cmentarzu w Kosowie.
Rok po opublikowaniu fragmentów tego listu, przy chacie odbyły się wykopaliska. Archeolodzy odkryli ludzkie szczątki w miejscu dawnej stodoły. Antropolog zbadał kości i przypisał je trzem osobom: dwóm mężczyznom ok. 50-tki i kobiecie po 30-tce. Byli dobrze odżywieni i spracowani.
Okrycie to potwierdziło częściowo hipotezę z listu, jednak najnowsze wiadomości przesłane przez pana Strasburgera sugerują, że jeśli to Karl Paapke zawisł na stryczku w swoim domu, to powiesili Polacy.