https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Karl Paapke nie bał się o swoje życie, bo nikomu nie zrobił nic złego

(aga)
Pan Strasburger wie, kto jest na tym zdjęciu. Od lewej: żona Karla Paapke, Gerhard Tunak - zięć Maxa-Ewalda Paapke, Karl Paapke. Przed Karlem Paapke: Elfriede Tunak z domu Paapke, z tyłu zasłonięty - Max-Ewald Paapke, przed nim osoba jemu nie znana, z przodu po prawej Johanna Paapke z domu Jahns, siedzi Gerhard Paapke, syn Karla Paapke
Pan Strasburger wie, kto jest na tym zdjęciu. Od lewej: żona Karla Paapke, Gerhard Tunak - zięć Maxa-Ewalda Paapke, Karl Paapke. Przed Karlem Paapke: Elfriede Tunak z domu Paapke, z tyłu zasłonięty - Max-Ewald Paapke, przed nim osoba jemu nie znana, z przodu po prawej Johanna Paapke z domu Jahns, siedzi Gerhard Paapke, syn Karla Paapke Bedeker Gruczeński
To nie Paul, ale Karl Paapke był ostatnim właścicielem chaty w Chrystkowie. Jego potomkowie wątpią, że powiesił się sam, gdy Armia Czerwona przemierzała Wisłę

Po artykule w sprawie szczątków odkrytych podczas wykopalisk przy chacie w Chryst-kowie, skontaktował się z nami Wilfried Strasburger, prawnuk Friedricha Bernharda Paapke.

Czytaj: Co się stało z ostatnim właścicielem chaty w Chrystkowie? Historyczną tajemnicę odkryły ludzkie szczątki

Pan Strasburger urodził się w Grucznie 17.11.1942 r., potem emigrował do Niemiec. Zna jednak historię rodziny Paapke, która mieszkała w menonickiej chacie w Chrystkowie. Dzięki temu możemy uściślić informacje na temat ostatnich właścicieli tego majątku, o których pisaliśmy w październiku.

"Moi pradziadkowie Friedrich Bernhard Paapke i Hulda Paapke z domu Brüschke mieli 3 synów: Karl Paapke - gospodarz w Chrystkowie do 1945 r., Max-Ewald Paapke - właściciel sklepu i restauracji w Grucznie, Paul Paapke - rolnik w miejscowości Gucz w powiecie kwi-dzyńskim. W 1873 r. mój pradziadek Friedrich Bernhard Paapke (ur. 31.08.1837 w Sauermühle) kupił od rodziny menonitów gospodarstwo w Chryst-kowie. Podczas II wojny światowej gospodarzem w Chrystkowie był Karl Paaapke, a nie jego brat Paul (...) Wedle posiadanych przeze mnie informacji, zapisków i opowiadań moich rodziców i dziadków, 22. 01. 1945 roku, około 20.30 przed cmentarzem w Grucznie zebrali się niemieccy mieszkańcy Gruczna i okolic. Sformował się tak zwany "Flüchtlingstreck" - kolumna wozów z dobytkiem i rodzinami uciekinierów. Około 20.45 przyjechał Karl Paapke wozem zaprzężonym w dwa konie. Wdał on się w rozmowę z moim dziadkiem - Maxem-Ewaldem Paapke. Po ostrej wymianie zdań, Karl Paapke zawrócił z powrotem do Chrystkowa, mówiąc na pożegnanie: nikomu niczego złego nie zrobiliśmy, dlatego nikt nam niczego złego nie zrobi. Moim zdaniem jest mało prawdopodobne, żeby mój "Großonkel" (niemieckie określenie brata dziadka - prawujek) powiesił się razem ze swoją gospodynią i sąsiadem. Już podczas mojej pierwszej wizyty w stronach rodzinnych po wojnie - w 1972 roku byłem w Grucznie razem z moją matką - wielu miejscowych mieszkańców opowiadało nam, że w Chrystkowie znaleziono trzy powieszone osoby i że zostały one pochowane w stodole na terenie gospodarstwa. Kto ewentualnie tego dokonał? Można tylko domniemywać. Czy byli to Rosjanie, czy miejscowi Polacy? Rosjanie jednak w takich sytuacjach posługiwali się na ogół bronią palną, a nie stryczkiem. Wersja pochówku na cmentarzu, po odnalezieniu szczątków w stodole w Chryst-kowie, wydaje się nieprawdziwa lub mało prawdopodobna. Przy wtedy panującym mrozie -30° C byłoby prawie niemożliwe wykopać grób na cmentarzu, mając do dyspozycji szufle czy łopaty. Czy mój "prawujek" Karl Paapke faktycznie został pochowany w Chrystkowie? Pełną jasność w identyfikacji szkieletów dałyby badania genetyczne DNA. Do dzisiaj żyje jeszcze wystarczająca ilość jego potomków."

Przypomnijmy

O tym, że ostatni właściciel menonickiej chaty w Chrystkowie powiesił się w niej na strychu w 1945 r., w obawie przed Rosjanami, wie prawie każdy, kto zwiedził chatę. Dwa lata temu nowe światło na tę historię rzucił list, który dostała mieszkanka Chrystkowa. Wynikało z niego, że ostatni właściciel miał na imię Paul i powiesił się w chacie ze szwagrem i gosposią. Początkowo ich ciała miały być złożone w stodole, a gdy puściły mrozy - pochowane na cmentarzu w Kosowie.

Rok po opublikowaniu fragmentów tego listu, przy chacie odbyły się wykopaliska. Archeolodzy odkryli ludzkie szczątki w miejscu dawnej stodoły. Antropolog zbadał kości i przypisał je trzem osobom: dwóm mężczyznom ok. 50-tki i kobiecie po 30-tce. Byli dobrze odżywieni i spracowani.
Okrycie to potwierdziło częściowo hipotezę z listu, jednak najnowsze wiadomości przesłane przez pana Strasburgera sugerują, że jeśli to Karl Paapke zawisł na stryczku w swoim domu, to powiesili Polacy.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

c
coś wiedzący

O ile mi wiadomo to właścicielem sklepu i restauracji był Niemiec o nazwisku Tunak. /Po wojnie prowadził restaurację niedaleko Hamburga/. Właścicielem chaty w Chrystkowie był Paul Papke

a czy nic złego nie zrobił Polakom to bym dyskutował. Mówiono, 

że jego syn służył w SS. Po latach wszyscy chcą  pamiętać tylko dobre wspomnienia. Może się okazać, że wszyscy Niemcy to super bohaterowie  a ci źli to Polacy. Zostawmy te sprawę naukowcom którzy winni ustalać fakty w drodze badań naukowych. Inaczej będą tylko domysły ludzi którzy urodzili się w 1942 roku i mają super pamięć.

Z
Zły

Mogli sami się powiesić z obaw przed Ruskimi. A Polacy ich mogli pochować. Trzeba mieć twarde dowody na takie oskarżenia.

Z
Zły

Mogli sami się powiesić z obaw przed Ruskimi. A Polacy ich mogli pochować. Trzeba mieć twarde dowody na takie oskarżenia.

O
Ola
No tak skoro Polacy spalili Zydow w stodole w Jedwabnym,to powieszenie wlasciciela chaty przez miejscowych jest bardzo prawdopodobne.
W
Wątpliwość

Tak naprawdę to trzeba mieć mocne dowody, żeby stwierdzić, kto to właściwie zrobił. Równie dobrze mogli podjąć taką właśnie decyzję sami ze strachu przed Rosjanami. Tak robiły niektóre niemieckie kobiety z obaw przed dziczą ze Wschodu.

 .

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska